Colemanka Tak jest. Jakie tam gwałty, pierdolenie. Jak suka nie da to pies nie weźmie. Koniec tematu. Pozamiatane.
Miałabys przejebane w niektórych miejscach za tak kategoryczny wpis, temat chyba nie jest aż tak zero-jedynkowy 😉 Ja w lekko ironicznym tonie, jak wyżej, napisałem gdzieś pod artykułem na Fejsie o takim właśnie gwalcie, to mało mnie nie zlinczowano. Rozumiem, że gwałt to traumatyczne doswiadczenie, że ofiara nie zawsze od razu zgłosi ten fakt odpowiednim organom, czasem na zawsze zatrzyma to dla siebie, ale kiedy jakas znana osoba jest u szczytu kariery, finansowo jest zabezpieczona na kilka pokoleń, a nagle oskarża o gwałt czy molestowanie osoby stojące na drodze jej sukcesu, to aż ciśnie się pytanie dlaczego wtedy, nawet za cenę rozwoju kariery, nie przerwała milczenia? W podobnej dyskusji padały argumenty, że pierdolę, bo przecież strach, bo co ja tam wiem. No zgodzę się, jestem teoretykiem w tym temacie, ale jeśli to doświadczenie jest tak bolesne to nie powinno się reagować wcześniej? A może po prostu wtedy, to taka cena sukcesu? No bo jak oskarżę osobę potężną to zawodowo w danej branży mogę być skończona. No ale właśnie - co jest większa w danym momencie stratą?
Trudny temat, nie lubię używać w nim arbitralnej retoryki, ale tutaj naprawdę łatwo o nadużycia i to wcale nie w jedną stronę.