Tak se myślę (z rzadka bo z rzadka, więc doceńcie!).
Mamy wszyscy pewną tendencję do uogólniania i wyciągania pochopnych wniosków, generalizacji.
Weźmy taki feminizm. Ruch niezwykle zróżnicowany, podobnie, jak polska prawica - tak samo, jak dwóch prawicowców nigdy się nie dogada, co to jest TRU PRAWICA, tak samo dwie feministki się nie dogadają na temat TRU FEMINIZMU. Postulaty różnych odłamów feminizmu są różne, od mądrych i chwalebnych (jak chociażby nagłaśnianie tematu i walka z obrzezaniem dziewczynek), przez dziwne/niezrozumiałe/bekowe (walka o feminatywy), po szkodliwe, a wręcz zbrodnicze (Solanas literalnie nawołująca w latach 60. do eliminacji mężczyzn).
Niestety, najłatwiej jest wyłapać z szumu medialnego przykłady jakichś debilnych wypowiedzi dajmy na to tych feministek i uogólnić je na cały ruch. Jest to błąd poznawczy, gdzie formujemy sobie opinię o jakiejś grupie społecznej na bazie jednostek, których poglądy nie muszą współgrać z ogólnym nurtem grupy. Do tego dochodzi takie coś, że mamy tendencję do wyszukiwania tych jednostkowych przypadków tak, żeby potwierdzały wcześniej istniejące w naszych głowach sympatie/antypatie. Szukanie dowodów pod z góry założoną tezę. Też jestem tego winny - na przykład często się łapię na tym, że opinie o narodowcach formuję na bazie podświadomie wyszukiwanych przeze mnie przykładów zwierzęcego zachowania niektórych z nich. No bo po prostu ich nie lubię, co poradzić. Ale fakt faktem, że powinienem patrzeć na różne sprawy bardziej przekrojowo i obiektywnie.
Chciałem ten post jeszcze rozwinąć o analogiczne rozkminy na temat lewicy, ale że się już rozpisałem, to na razie starczy.
Dobrze by było, gdybyśmy byli bardziej obiektywni, i zamiast uczestniczyć w kulturze memów, tworzyli kulturę szczerej dyskusji. To taki apel do mnie samego i wszystkich innych 🙂