Wiara – (sztuczne) nadawanie dużego prawdopodobieństwa prawdziwości twierdzenia w warunkach braku wystarczającej wiedzy
W kontekście boskim dodałbym nawias u góry, żeby podkreślić wagę.
Dla mnie wiara u swoich podstaw opiera się na dwóch filarach:
Strachu przed odpowiedzialnością:
Imbryk Coś w stylu “nie jestem sam”, “ktoś mocniejszy ode mnie mnie uratuje w razie czego” - nie wiem co ma człowiekowi załatwiać wiara, chyba tylko to.
Strachu przed śmiercią (nieznanym):
W wersji katolickiej:
Imbryk Tu mogę zrozumieć, że jeśli z tym nie dajemy sobie rady to wiara nam pomoże - ale znowu, jest to oszukiwanie siebie, że jak zasniesz to wszystko się rozświetli i pan Jezus weźmie cię na ręce i poprowadzi do Nieba, gdzie chóry anielskie śpiewają. Co to ma być?
Ogólnie rzecz biorąc - obiecujemy sobie, że potrzeby, których nie potrafimy zaspokoić, zostaną zaspokojone. Bo ktoś mnie kocha mimo, że jestem sam, bo po ciężkim życiu należy mi się przecież jakaś nagroda, bo jak się będę “wystarczająco” modlił to Gośka z trzeciego piętra dopuści mnie do siebie itp.
Brzydzi mnie wiara w tym kontekście. Sugeruje wykręty, manipulacje i oszustwa.
Nie zgadzam się natomiast z tym:
To zbyt duże uogólnienie. Jest ogromna różnica pomiędzy prawdopodobieństwem III wojny, a prawdopodobieństwem istnienia konkretnego teistycznego bóstwa.
KimUnJest Przecież nawet ktoś kto nie wierzy w Boga, a gromadzi środki finansowe na zabezpieczenie swojego życia, to siłą rzeczy wierzy, że to będzie miało cały czas wartość.
Wydaje mi się to semantyką, ale lepiej pasuje “masz nadzieję lub (mniej lub bardziej uargumentowane) przekonanie”, że życie ci się nie spierniczy. Są decyzje, fakty i trendy (wiedza), które zwiększają prawdopodobieństwo twoich posunięć finansowych, co może zwiększać prawdopodobieństwo sukcesu. Wiara w boga nie ma nic do tego bo na to prawdopodobieństwo nie wpływa.