[usunięty] Niby tak, a jednak kojarzy mi się to z jakimś syndromem ratownika.
To zależy od relacji
To co pisałem, pasuje najbardziej do relacji dwóch osób, które nie szukają uzupełnienia swoich deficytów u drugiej strony
Syndrom ratownika nie ma tu nic do rzeczy, bo zarówno w relacji ludzi którzy szukają uzupełnienia deficytów, tych którzy pasożytują jak i tych którzy tego nie robią kryzysy to normalna sprawa, tak jak w życiu.
Dopiero wtedy możemy ocenić prawdziwą jakość tego związku, kiedy te kryzysy występują i oddziaływają na relacje, może być to bankructwo, choroba, śmierć dziecka czy inne
Tak jak przyjaciela poznajesz w trudnych chwilach, tak miarą dojrzałego związku i miłości jest zachowanie dwojga wobec siebie w sytuacji kryzysowych
Ja tak to rozumiem, ale każdy przecież może mieć swoje zdanie
[usunięty] Sam przekonałem się o tym, że nie da się zmienić drugiego człowieka - on sam musi tego chcieć.
To nie jest dobra relacja wtedy.
Bo dlaczego chcesz kogoś zmienić?
Dlatego by był zgodny z tym co sam sobie wyobraziłeś jak On/Ona powinna być i jak się zachowywać.
A to jest egoizm, który polega nie na tym że robisz co chcesz, ale na tym że chcesz by inni byli bądź zachowywali się tak jak sobie zażyczysz.
Tu też jest punkt zapalny wielu kryzysów w związku w której ktoś ma gotowy plan działania dla drugiej strony, a druga strona nie chcę go wdrożyć, bo się nie da, a jak się da to wyjdzie z tego karykatura, która nie zadowoli ani jednej ani drugiej strony i doprowadzi do kolejnego kryzysu
[usunięty] Nauczyłem się też tego, że błędem jest dawanie komuś rad, bo coś, co działa w naszym przypadku niekoniecznie sprawdzi się u osoby trzeciej.
Dokładnie, czyli to samo co chęć zmiany kogoś na swoją modłę, skoro tutaj to nie działa to dlaczego ma zadziałać w momencie kiedy chcesz kogoś zmienić?
🙂