@Jasnie_wielmozny a jakie Ty masz o tym zdanie?
Ja nie jestem artystą, wiem że artyści to ludzie specyficzni i niektórzy przymierają głodem całe życie ale się realizują. Inni zbierają miliony szmalcu za życia lub dopiero po śmierci.
Śledzę różnych youtuberów i jednoczesnie autorów książek, sprzedają na Amazonie po 1-10 dol za sztukę, jeden sprzedał 2000 szt, drugi nie wiem paręset, czy parę tysięcy. Czyli nie ma szans przeżyć za CAŁĄ SPRZEDAŻ nawet 2 miesięcy.
Trader21 sprzedał swój 1000-stronicowy podręcznik po 350zł/sztukę w chyba 10.000 egz, co daje jego zespołowi - autor(zy), wydawcy, drukarze, sklepy, księgarnie - przypływ sporej gotówki. To daje jakiś może 0,5 - 1 mln zysku, więc da się przeżyć nawet kilka lat.
Niestety teraz cienko przędę, jakoś tam jest mi bliski pomysł solidaryzmu z członkami społeczeństwa, którzy finansowo sobie nie mają szans poradzić - dziećmi bez rodziców, schorowanymi emerytami i upośledzonymi umysłowo i fizycznie dziećmi czy dorosłymi. Jestem w stanie się na nich składać do państwowego systemu podatkowego (kiedyś o tym pisałem - wolałbym filantropię i prywatne domy opieki/usługi opieki, ale niech będzie że państwo z moich składek zorganizuje im godne życie).
Z finansowaniem artystów mam jakiś problem - tworzą kulturę i na równi należy traktować Andrzeja Wajdę, Wisławę Szymborską, Jasia Kapelę i Milo Moiré (przykładowa pani od jajek, teraz znalazłem na youtubie) - wszyscy to artyści.
Ale zrozumiałbym, żeby zasiłki dla artystów najbiedniejszych, którzy tworzą kulturę a nie mają co jeść - mimo że to jałmużna i strzał w pysk - to jednak przychylnej recenzji do garnka nie włożysz, racja. Szczególnie jak małżonka nie pracuje, bo na tobie polega, no i małe dziecko, bo chcesz mieć rodzinę jak normalny człowiek.
Opłata reprograficzna kojarzy mi się jednak z przekrętem i wyciąganiem sporej gotówki, która nie trafi do potrzebujących (powiedzmy 4% tak, reszta do pośredników).
Więc, jestem za pomocą najbiedniejszym artystom - tak jak weteranom, którzy za nas walczyli, pochowali przyjaciół a teraz żyją za 900 zł emerytury. Oraz doktorantom biotechnologii, którzy za 1000 zł stypendium przez kilka prowadzą badania roślin żyjących na terenach skażonych przez hutnictwo.
Ciężki temat. Jestem za pomocą potrzebującym z moich podatków, fundacji, funduszy, programów, ale przeciw opłacie reprograficznej, a tekst cytowanych panów troszkę mnie doedukował ale zdania mojego przez to nie zmieniłem.