[usunięty] O konsekwencjach wychowania przez nadopiekuńczą matkę i nieobecnego ojca - @Theemotha (22.08.2021 r.):
Najgorsze połączenie
Szukanie kobiety na wzór własnej matki- by mu niunia dalej matkowała i się nim opiekowała
Brak ojca- wysoki poziom kukoldzctwa, strach przed odpowiedzialnością, bierność i niska samoocena
Jak trafi na borderkę, zostanie zmielony na wiór.
Jak trafi na uległą kobietę, ją zmieli na wiór.
Uzupełnianie braków emocjonalnych własną przyszłą rodziną-substytut
Pragnienie i wizja stworzenia szczęśliwego związku, jako alternatywa dla nieszczęśliwego związku swoich rodziców
Pierwsze kryzysy, odstawanie od emocjonalnego ‘‘cyca’’ spowoduje uruchomienie silnego trybu pasożytnictwa, czyli często kłótnie, afery itd
Czyli ćpun domaga się dawki
Wizja piękna, ale fundamenty pod budowę zjebanej jakości.
Zaciekawił mnie ten wpis, gdyż uważam, że to dość ważny temat.
Jest coraz więcej takich dzieci, wiele osób jest po rozwodach czy rozstaniach i albo odcinani są od dzieci albo sami się odcinają.
Moim zdaniem jednak każdy deficyt w tym układzie będzie ze szkodą dla psychiki dziecka. Czy to będzie brak matki czy brak ojca. Każde coś wnosi od siebie, coś, czego drugie choćby na rzęsach stanęło nie podrobi.
Moje pytanie: Jak można zniwelować negatywny wpływ takiego braku w życiu dziecka?
Natchnęło mnie dzisiaj, bo jestem świeżo po rozmowie z ojcem mojego nastolatka. Który uważa, że 13 lat to już dorosły a nie dziecko, więc powinien sam zabiegać o kontakt z ojcem, bo “telefon działa w obie strony”…
Moje proby tłumaczenia, że to ty jesteś dorosly i od ciebie to powinno wychodzić, bo on nie wie i nie czuje czy ty w ogóle tego kontaktu chcesz… więc nawet nie próbuje.
Zaczynając od początku - rozwód był gdy młody miał 2 latka. Ex najpierw się obraził, że miałam czelność się z nim rozstać i wyładował to na dziecku - zero kontaktu. Potem raz na ruski rok.
I tak do tej pory to się buja. Młody nie wie, czy ojciec chce się z nim widzieć, ma żal, że tamten się nie odzywa. a tamten się nie odzywa, bo telefon działa w obie strony i dziecko “powinno” samo się odezwać.
Wiem, że na młodym to się odbija bardzo, ale choćbym nie wiem co robiła faceta w jego życiu nie zastąpię. Mój własny tato jest kochany, i myślałam, że bedzie dla młodego jakimś substytutem, ale oni się kompletnie mijają mentalnością i nie potrafią rozmawiać.
Dzisiaj zaproponowałam, żeby do ojca poleciał na ferie, ale powiedział, że nie ma ochoty.
Oba chłopy (i ojciec i syn) uparte jak osły. I jeden i drugi chciałby mieć kontakt, ale się obrazili, że ten drugi się nie odzywa. Nie mam pojęcia jak to ugryźć 🤷🏼♀️