Imbryk “Nie chodzi o to, by nie ufać kobietom. Ufaj kobietom wlasnie w tym. ze są kobietami.”
Z tym się trudno nie zgodzić.
Johnny Znam bardzo słowne kobiety i mężczyzn, którzy są bardzo mało słowni i za cholerę nie można na nich polegać.
Większość pracowników w moim korpo to kobiety - gdyby było jak piszesz już dawno byśmy upadli, a zaliczamy z każdym rokiem coraz lepsze wyniki.
Nie chodzi o zachowanie w środowisku pracy. Kobiety historycznie ogarniały gospodarstwa domowe, organizowały pracę itd. i były w tym skuteczne.
O co chodzi @Imbryk′owi to o kobiety w ujęciu romantycznym, związkowym, czy szerzej - emocjonalnym w życiu poza pracą 😉
I te same kobiety, które są niezawodne w pracy, jak funkcjonują w związkach? Ile jest tam posranych małżeństw? Ile zdrad?
Johnny U nich obowiązkowość jest naturalna, u nas okupiona dużą walką wewnętrzną.
Jak najbardziej, gdyby nie były obowiązkowe to facet po powrocie z kopalni czy pola wpierdalal by zęby w ścianę, byłby słaby i nie miał sił pracować dalej a zatem dostarczać pożywienie/dobrobyt.
Załóż się ze mną, że dla większości tych kobiet praca w korpo zastąpiła DOM i dbanie o męża. Dbają o swój interes i niezależność zamiast wkładać wysiłek w ognisko domowe.
Nie, nie twierdzę, że to jakaś złota regóła czy ugruntowana zasada - ale ja to zjawisko osobiście obserwuję w dużych aglomeracjach.
Johnny Redpill, którego jesteś ortodoksyjnym i bezrefleksyjnym wyznawcą (tj. ten, którego ojcem jest Rollo i jego następcy) chciałby to tak widzieć - zajebiści faceci (można na nich polegać, są wierni, prawi, uczciwi, pracowici, szlachetni, kochający bezwarunkowo i tak dalej) i ułomne kobiety, posiadające w zasadzie same wady.
Nie zauważasz tego, że to odklejka, a nie rzeczywistość?
Tak przedstawiony ma wydźwięk negatywny i w moim pojmowaniu, w momencie, w którym kobieta przestaje mieć dla ciebie jakąkolwiek wartość i nie potrafisz znaleźć zalet związków - jesteś dawno w black pill.
Dla mnie redpill to podejście do kobiet bez romantycznych złudzeń. Nie powoduje to że nie chcę z nimi flirtować i się przekomarzać, po prostu wiem że to swojego rodzaju taniec, gra. Znam zasady nie mogę się zdziwić - i tyle.
Nadal mogę się cieszyć tymi relacjami 😉
Johnny Według mnie nie, to o czym piszesz to zestaw pewnych nieznajdujących pokrycia w rzeczywistości założeń, który - jak słusznie zauważa autorka filmu - zawodzi facetów i sprowadza ich na manowce.
Pułapka potwierdzenia, ponieważ podstawowe założenia mają sens - rozciagasz to na całość relacji z kobietami - a to głupota.
Johnny Jeśli redpill ma być przebudzeniem do rzeczywistości to nie ma to z tym nic wspólnego, to po prostu zamiana jednego snu na inny.
Jak wyżej - radośnie przyklejamy redpillowi to co jest charakterystyczne dla black pill.
Czepiam się definicji bo realizm w relacjach z kobietami to jedno, nienawidzenie kabiet to coś zupełnie innego.