KimUnJest Dlaczego o tym piszę? Bo tak jak Themotha zasugerował że Libertyn nie chce nic zmieniać, wychodzić do ludzi, mimo że narzeka to jego strefa komfortu jest dla niego najlepsza, bezpieczna. A e-relacje z ludźmi zaspokajają w jakiś sposób potrzebe socjalizacji. W pewnym względzie to rozumiem. Kiedyś byłem bardziej otwarty na ludzi, teraz w większości mnie męczą w dluższym kontakcie, a wąskie grono jedynie tak naprawdę daje poczucie satysfakcji z kontaktu fizycznego
Według takich ludzi nie ma.
Bo się jeszcze okaże że powie sprawdzam i uświadomi sobie że żył na własne życzenie w błędzie, i co wtedy?
Cały misterny plan stawiania siebie w roli ofiary w pizdu
Tu warto dodać że ludzie często boją się nowych znajomości, bo coś ukrywają i może to zostać brutalnie zweryfikowane na żywo, internet daje im pewien dystans
Może tez chodzić o strach przed zranieniem, wyśmianiem itd
Gość którego wyśmiewano zasuwa na podobnym schemacie i z tym schematem wchodzi w kolejne znajomości
Więc naturalne jest że zaczną go wyśmiewać, bo swoim sposobem bycia i zachowaniem jakby sam prowokował
Chyba że będzie sobie szukał znajomych którzy to zrozumieli, ale wtedy pojawia się strach przed tym że mogą wiedzieć że udaje i znać tajne zakamarki mojej duszy których się wstydzę
Zaklęte koło
Ludzie czerpią przyjemność z użalania się nad sobą, nie piszę tego w kontekście libertine
Działanie w tym kierunku i zmiana wybija ich z tej przyjemności, ucina dopływ endorfin od tych którzy zwracali na niego uwagę, dlatego wolą zostać w tym i dalej biadolić