Jasnie_wielmozny Nastolatek nie wychodząc z domu i za pomocą komputera w ciągu paru godzin może wprowadzać zmiany kulturowe na skalę kraju. To mało? Możliwości technologiczne zaczynają wyprzedzać naszą umiejętność do dostosowywania się do nich socjologicznie a to dopiero początek.
Skecz jest świetny. Uwielbiam Pythonów. Rozumiem aluzję. Fakt, miałem fajną rodzinę i dobre wzorce. Ojciec mimo wychowania się w domu dziecka dał radę zostać lekarzem w latach pięćdziesiątych. Tata nie znosił narzekania i mięczaków. Ja jestem podobny.
Za to moja żona to DDA, rodzina z alkoholem, przemocą i grużlicą. Dno piekieł. Ale zostawmy mnie.
Np. kumpel z klasy. Ojciec alkoholik, przemoc DDA, Gdańszczanin. Dostał się do mojej szkoły w Gdańsku, przez pięć lat mieszkał w internacie szkolnym. W okolicach matury zmajstrował dziecko swojej dziewczynie. Czasy wczesnego Jaruzelskiego. Był bez środków do życia. Panowie z SB przedstawili mu alternatywę, bo wyławiali takich jak on.
Trzyletnia, zasadnicza służba wojskowa w marynarce i zostawienie młodej żony bez środków do życia, albo dwa lata w ZOMO i stała pensja. Nikt z klasy nie miał o to do niego pretensji. Myśmy (jego kumple) go podziwiali, że tak bardzo się poświęcił dla swojej rodziny. Dzisiaj byłby nazwany kukoldem czy beciakiem w trakcie pierdolenia jaki ten świat jest zły i okropny, a oni byli ze sobą bardzo szczęśliwi mimo bardzo złych warunków. Takich przykładów mogę sporo wymienić.
Z tych możliwości technologicznych, o których piszesz sam bardzo chętnie korzystam. Np. szukanie roboty, czy też dzięki internetowi mam dostęp do najnowszej, potrzebnej mi wiedzy medycznej. nie wiem o co kaman.
[usunięty] Nie wiem jak to wygląda u Twojego faceta, ale z moich obserwacji wynika, że im starszy facet tym jego “standardy” dotyczące wyboru partnerki seksualnej niższe - wystarczy spojrzeć z jak plastikowymi, tandentnymi dziewczynami prowadzają się podstarzali milionerzy. Jedynie nieliczni faceci w pewnym wieku mogą sobie pozwalać na wybrzydzanie.
Ja jestem dokładnie odmiennego zdania. Z wiekiem wymagania wzrastają. Ludzie zwykle po przejściach już nie bawią się w wielkie ajlawiu i dobierają się patrząc aby przede wszystkim im się dobrze ze sobą żyło. Nie można uogólniać.
Większość facetów w pewnym wieku będzie wybrzydzać. Tak jak i kobiety. Zawsze wtedy, gdy zna się już reguły tej gry i nie ma się już obrzęku jąder.
[usunięty] StefanBatory Tak, zauważyłem, że to było spory czas temu i dlatego obecne czasy wydają mi się rajem w porównaniu z moimi młodymi latami.
W którym uniwersum mieszkasz, mam prawie gotowy kosmodrom to przylecę, bo przez ostatni rok nie mogę znaleźć drzwi wyjściowych z tego globalnego psychiatryka.
https://ibb.co/zx0mhbT
Nie żyłam w bardziej pojebanych czasach, życie to stan umysłu więc nie narzekam, ale widzę, że nie bardzo mamy swobodę ruchu, żeby żyć jak chociażby dwa lata temu, wolność się kruszy.
Jakoś nie widzę, aby wolność się kruszyła. Konieczność zaszczepienia się nie odebrała mi w żaden sposób wolności. Za to pełnymi garściami czerpię z tego, że wg przepisów UE mój dyplom jest wart tyle, co zachodni+ swoboda przemieszczania się i pracy w całej Unii.
Wejście Polski do UE był jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu. Sporo lat przepracowałem w zachodnich firmach, a moim wielkim marzeniem w latach osiemdziesiątych było móc swobodnie podróżować. Spełniło się.
Jeszcze a’ propos wolności. Moja rodzina pochodzi z Wołynia.
W czasie pogromów moi dziadkowie nawiali do Polski. Moja babcia spotkała się ze swoim rodzeństwem, które tam zostało (nie wszystkich Polaków tam ukatrupiło UPA) dopiero po upadku komuny.
Moi rodzice nigdy nie byli na Zachodzie itd. To tyle odnośnie swobody ruchu.
Mam ogromny szacunek do lekarzy, pielęgniarek itd. proszę mnie żle nie zrozumieć, ale to co się w polskiej służbie zdrowia wyrabiało w tamtych czasach, to był horror. Nie było nic, np. tlenu i innych takich. Jak mnie rozłożyło zapalenie płuc, to dostałem antybiotyk tylko dlatego, że mój ojciec lekarz je załatwił (z darów z Niemiec).
Pamiętam jak wkurwiony ojciec lekarz- patomorfolog wracał wkurwiony z roboty i się zastanawiał kto tym idiotom dał dyplomy. Tata twierdził, że połowę jego kolegów należałoby wsadzić do więzienia😂, co w czasach komuny było niemożliwe.
Pamiętam jak moja jeszcze nie żona w latach osiemdziesiątych pracowała na nefrologii w jednej z polskich akademii medycznych. Osiem przeszczepów nerek i osiem zgonów pod rząd. To była głośna sprawa.
Pamiętam, żeby dostać się na dializę w tamtych czasach, to trzeba było dać w łapę równowartość ceny mieszkania. Korupcja to był taki standard, że lekarze musieli dawać w łapę lekarzom jak chcieli leczyć swoje rodziny.
Pamiętam, jak moja żona jeżdziła do Niemiec jako tłumacz ze swojego szpitala po sztuczne nerki, bo zaprzyjażniony niemiecki szpital przekazywał je w darze polskiemu szpitalowi, a szpital mojej żony funkcjonował tylko i wyłącznie dzięki darom z Niemiec.
Przypomniało mi się. Paweł Huelle napisał świetną książkę (polecam) “Mercedes Benz”, gdzie opisał profesora neurochirurgii z Gdańska, ale zrobił to tak, żeby łatwo było zidentyfikować tego skurwysyna, bo na jego lepkie łapy i brak skrupułów nie było mocnych.
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Ilu-Elefantow-w-Trojmiescie-n3000.html
Jak ja zachorowałem kilka lat temu na raka, to chciałem się dać zoperować w Niemczech. Tam się dowiedziałem, że lepiej z punktu widzenia pacjenta jest, abym się leczył w Gdańsku, gdzie pod bokiem mam jeden z lepszych ośrodków w Polsce, gdzie zresztą byłem już zapisany na termin.
I doznałem szoku cywilizacyjno- kulturowego. W Polsce trafiłem do szpitala, gdzie nikt nie chciał ode mnie w łapę, perfekcyjna organizacja, bardzo fajna ekipa tam pracowała, pielęgniarki- anioły. miałem nawet panią psychoonkolog do dyspozycji. Wszystko na NFZ. Miło to wspominam.
Pomimo tych ogromnych problemów jakie ma obecna polska służba zdrowia, które są i Twoim udziałem, to ja widzę ogromny, niewyobrażalny wręcz postęp miedzy czasami współczesnymi i czasami parszywej komuny w służbie zdrowia.
[usunięty] Jaką perspektywę ma mój rówieśnik, który dopiero zaczyna się dorabiać?
Zostać influencerem, zdobyć porządny zawód, a potem wziąć kredyt, żeby się usamodzielnić, wyjechać z kraju- tylko gdzie skoro wszędzie praktycznie to samo albo nawet gorzej, założyć rodzinę- za co, jak ją utrzymać, a nawet jeśli się da, to co później czeka moje dziecko na tym świecie w obecnej kulturze, pod kloszem mam je chować, żeby nie przejęło wzorców obecnej kultury?
Pokolenie moich rodziców zostawiło po sobie świat, który przeżywa regres społeczny, a ja muszę się z tym mierzyć na dzień dobry.
Ja jestem pokolenie Twoich rodziców. Ja jeszcze żyję i na razie nie mam zamiaru zostawiać tego świata. Tak się zastanawiam gdzie tu w Polsce jest regres społeczny i świat niewolnictwa.
Twój rówieśnik ma fajne perspektywy jeśli nie jest leniem. Trzeba zdobyć jakiś przyzwoity zawód. Wyjechać z kraju na kilka lat, to dobry pomysł. Szlif językowy+ poznanie nowej kultury i rozwój zawodowy w pakiecie. Znam całkiem sporo polskich lekarzy i pielęgniarek, którzy pracowali na Zachodzie i wrócili do Polski. To bardzo dobry pomysł.
Wyjazd z Polski na stałe, to moim zdaniem pomysł taki sobie. Ja bym się nie martwił o przyszłość Twojego dziecka. Ono przejmie wzorce po swoich rodzicach (ludziach którzy je wychowają). To działa na zasadzie kopiuj i wklej.
Jako praktyk w dziedzinie wychowania mogę powiedzieć, że jeżeli nie drzemy ryja na dziecko, nie bijemy go, mamy dla niego czas, bo nie pracujemy 400h/miesiąc i dziecko ma sporo obowiązków, bo nie może mieć zbyt lekko to będzie wszystko w porządku.
Ty masz strasznie depresyjne klimaty. Trzeba cieszyć się życiem i postarać się o rodzinę (bąbelki).
Ja takie rozkminy miałem zawsze mając depresję poalkoholową.
Jasnie_wielmozny Zgadzam się to bardzo rozczarowujący ludzie, post sovieticusy dla których etat był koroną życiowego sukcesu i którzy kompletnie w przeważającej większości nie są w stanie zrozumieć, że świat pędzi.
Gdy skończyłem polibudę, byłem świeżo po ślubie i stałem w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych będąc na utrzymaniu żony, nie mogąc w całym 3city znależć pracy, to moim marzeniem był jakiś etat. Jakikolwiek.
Mi i moim znajomym, rodzinie obecny świat się bardzo podoba. Jesteśmy częścią tego świata i pędzimy wraz z nim.