No nie.
Tak na logikę
Jak się ludzie nie dogadują w łóżku to poza łóżkiem też będą spięcia.
Niech sobie każdy z Was wyobrazi związek z kobietą z waszej skali 3,4/10. Załóżmy, że dziewczyna ma świetny charakter i doskonale się rozumiecie ze sobą w sprawach światopoglądowych.
Wchodzicie z nią w związek z rozsądku bo się nasluchaliscie ludzi, którzy twierdzą że liczy się podobieństwo charakterów bo seks po jakimś czasie i tak już nudzi i zostaje porozumienie więc w sumie seks nie jest ważny.
Tylko ze możecie się z taką kobieta dogadać na płaszczyźnie relacji koleżeńskich, ale związek musicie chyba na seksie w dużej mierze oprzeć?
Jak nie ma seksu to jest frustracja a jak jest frustracja to poza łóżkiem są spięcia, szpile, klotnie i fochy.
Zatem owszem wygląd nie jest jedynym elementem, który trzeba brać pod uwagę ale jest jednym z podstawowych elementów.
To jest jedna z przesłanek kumulatywnych udanej relacji
1) seks
2)wygląd
3) zgodność światopoglądow
4) zgodność aspiracji życiowych
Nawet jeśli kobieta ma dobre umiejętności łóżkowe to w przypadku braku dostatecznego wyglądu tego seksu nie da się uprawiać.
No weźcie do łóżka z kobietą z 20 kg nadwagą, średnia z twarzy. Nawet mając gwarancję tego, że ma dobre umiejętności w łóżku, bardzo dobre będziecie czuć opory. No a jeszcze dodatkowo wyobraźcie sobie ze musicie być z nią w związku wieloletnim.
Uważam wręcz że wejście w relacje z osobą która nam się nie podoba ale za to ma fajny charakter jest przejawem niedojrzałości i instrumentalnego traktowania drugiego człowieka.
Bo jeśli pożądanie seksualnie jest silnie skolerowane z wyglądem (a jest) to wejście w związek pomimo braku pożądania jest robieniem krzywdy drugiemu człowiekowi.
Taka osoba może czuć się nieatrakcyjna, sfrustrowana może jej być zwyczajnie przykro że partner jej nie chce. No a później kończy się wizyta u psychoterapeuty par i “ratowaniem relacji” to jest efekt tylko i wyłącznie słuchania mainstreamu który próbuje wmawiać ludziom że wygląd się nie liczy tylko zrozumienie
Wygląd to jedna z przesłanek tylko jedna z przesłanka, ale są to przesłanki kumulatywne.
Dla mnie uczucie bycia nieatrakcyjnym, proszenie się o seks i latanie na terapię par tylko przez to że się nie podobam kobiecie byłoby chujowa opcja.
Dlatego mając taką wiedzę na szybkim etapie związku odszedłbym z takiej relacji. Zobaczył co się da zmienić w moim wyglądzie zmienił to i wyjechał do Azji czy Afryki bo zwyczajnie nie chciałbym być więcej w roli petenta proszącego się o seks, uwagę czy związek.
Kurde miałbym się cieszyć że kobieta traktuje mnie wyłącznie jak kumpla z którym jest jej po prostu wygodnie i pozbawia mnie w ten sposób egoistycznie szans na to żeby poczuć się jak prawdziwy, atrakcyjny mężczyzna?
To jest instrumentalne traktowanie “nie uprawiamy seksu, nie podobasz mi się ale jestem z Tobą bo mi tak wygodnie. I nawet nie myśl frajerze o seksturystyce bo przecież to żałosne, siedź tu ze mną i pogódź się z losem beciaka”
Bo tak godzenie sie na zyciew takim związku to godzenie się na bycie beciakiem. Jak ktoś tak chce całe życie to jego wybór, ale nie wszyscy są na to z góry skazani
I