LaLibertine A moim zdaniem niektórym powinno się pomagać bardziej. Sama możliwość edukacji to za mało. Bo co dobitnie pokazała pandemia, sporo osób jest wykluczonych cyfrowo. Mamy więc dzieci bazujące na korkach, internecie i szkole i te co bazują tylko na szkole. A i wcześniej znana była olbrzymia dysproporcja kapitału kulturowego. Kolega syn konsula honorowego na pewno nie miał tego samego startu co kolega z klasy obok, mieszkający w domu dziecka.
Nie powinno się pomagać tylko stworzyć możliwości. Nie pomożesz tym, którzy tej pomocy nie chcą lub oczekują, że wszyscy wokół nich będą skakać i poprawiać im życie za nich.
Przestań płakać i użalać się nad światem a zamiast tego zacznij go zmieniać. Ty sam - nie licząc na mityczne siły państwa, ustroju czy ideologii.
Chłopie - zabrzmi pretensjonalnie ale mam to głęboko w moim białym, patriarchalnym dupsku - ja w Twoim wieku miałem już 2 dzieci, prawie spłacone mieszkanie, robotę, w której piąłem się dynamicznie w górę i uczyłem jak pojebany każdego dnia i otwierałem pierwszą firmę.
Ty siedzisz w domu rodziców, czytasz teoretyków socjalizmu, jakieś lewicowe fantazje o równości i oczekujesz, że świat wokół Ciebie się “wyrówna”. Pojebane.
Myślisz, że miałem lepszy start?
Urodziłem się jeszcze za ciężkiej komuny w Białymstoku i mieszkałem w metropolii zwanej Pomygacze. Dostępne ścieżki kariery i rozwoju były następujące:
- rolnik
- pracownik budowlany
- alkoholik
- uczyć się i zapierdalać na wysokości lamperii, żeby nie wpaść w żadną z trzech powyżej
Myślisz, że mi tata albo mama pomogli swoimi znajomościami i pieniędzmi? Tato pracownik budowlany, mama asystent administracyjny biurowy. Opływaliśmy w dostatki i znajomości w konsulatach, jak możesz sobie wyobrazić.
Ale nikt, kurwa, nie płakał, że “mi się należy” i mam mieć równe szanse bo miałem gorzej, urodziłem się niżej lub nikt mi nie dał. Zapierdalaliśmy na roli, w szkole, w mikroskopijnym gospodarstwie. Bywało tak, że musiałem odrabiać lekcje przy lampie naftowej bo prąd wyłączano w nocy (w dzień, gdy było widno, trzeba było zapierdalać i pomagać rodzicom). Nie płakałem nad swoim losem, popijając latte - zapierdalałem.
Pewnie gdyś zapierdalaniu poświęcił 50% czasu, który poświęcasz na czytanie płaczliwych wynurzeń tytanów myśli lewicowej to byłbyś w zupełnie innymi miejscu w życiu i doceniał swoją ciężką pracę, zamiast oczekiwać, że będzie Ci podane na tacy.
Hrabiostwo socjalizmu, kurwa mać.