Mała aktualizacja.
Ania pochwaliła się naszemu wspólnemu koledze, że założyła konto na tinderze - bez zdjęcia, typowe konto żony rozglądającej się za innymi opcjami.
Ania napisała do mnie z prośbą o podesłanie namiaru na jakiegoś prawnika specjalizującego się w rozwodach. Uzasadnienie - chce zobaczyć, na czym stoi.
Wygląda mi to na koniec sielanki.
Jestem umówiony z Wojtkiem na jutro na obiad.
Pandora Czy @Johnny dostal potwierdzenie od kolegi ze faktycznie takie coś zrobił?
Póki co nie, ale nie mam wątpliwości, że jeśli chodzi o fakty Ania mówiła prawdę.
Rozwiany z kim jesteś bardziej zaprzyjaźniony z Anią czy Wojtkiem?
Trudno mówić o jakiejś “przyjaźni”, to po prostu znajomi.
Nie mieliśmy ze sobą kontaktu od pół roku.
Pandora Ja na miejscu kolegi-faceta poszłabym do typa po weryfikacje i podać pomocną dłoń jesliby potrzebował
Zaproponowałem spotkanie, zgodził się.
Póki co nie zwierzył się z obecnej sytuacji żadnemu z naszych wspólnych znajomych i wcale się mu nie dziwię.
Znając życie obawiał się potępienia ze strony żonatych hipokrytów - moralistów, którzy jedno mówią, a inne robią.
Zauważyliście swoją drogą pewną prawidłowość - że im mniej dany koleś rucha tym większym jest moralistą?
Pandora facet do niego nie przyszedł po rady
Szczerze mówiąc nie wiem czy moje rady by mu się spodobały.
Przerabiałem to co on, jestem związkowym weteranem (19 z 38 lat życia spędziłem w różnych związkach) i moje stanowisko brzmiałoby następująco.
THIS IS THE VOICE OF EXPERIENCE TALKING:
"Wojtek, rozumiem Cię.
Wiem jak to chujowo jest mieć niezadowalający seks.
Wiem jak musisz być tym faktem sfrustrowany - starasz się, ciężko pracujesz, zapewne prawisz Ani komplementy, zapewniasz ją o swoim uczuciu, wyręczasz ją w obowiązkach domowych, czytasz przeróżne poradniki typu “jak rozpalić ogień w łóżku”, chodzisz z Anią na terapię małżeńską i nic, zero efektów. Ciągle słyszysz, że ma blokady, że się krępuje, że to nie i tamto nie. Opowiadałeś mi o tym nie raz.
Wiesz, że przerabiałem dokładnie to, co Ty. Nie jestem gościem, który żyje z użalania się nad sobą, szukałem rozwiązań.
Błądziłem tak samo jak Ty.
I mogę Ci powiedzieć jedno.
Zapomnij o powyższych metodach. One mogą działać na innych płaszczyznach, ale nie mają żadnego przełożenia na seks.
Jeśli chcesz mieć dobry seks musisz przestać być dobrym mężem.
Dobrzy mężowie mają kiepski seks.
Musisz stać się przeciętnym, wręcz kiepskim mężem.
Dajesz żonie duże poczucie bezpieczeństwa, co zabija jej pożądanie.
Pamiętasz, gdy przed ślubem robiliście to jak chciałeś i ile chciałeś?
No właśnie, zgadnij dlaczego.
Gdy Ania przestanie czuć się pewnie w relacji jej pożądanie do Ciebie odżyje.
Co proponuję Ci robić?
Przestań być niewidzialny dla innych kobiet. Pokaż Ani, że wciąż jesteś w grze.
Flirtuj, wychodź na miasto, miej koleżanki, imprezuj z nimi, wymieniaj smsy. Niech się wokół Ciebie dzieje.
Mówisz, że tak postępują skurwiele?
Ano właśnie. Bądź trochę niefajny, a staniesz się w jej oczach fajny. Nagle okaże się, że nie ma żadnych blokad. Zadzieje się magia.
Ale nie przeginaj pały. Masz dzieci, zależy Ci na niej i na tej rodzinie. Masz wysoko postawiony próg “moralności”, jak przegniesz poczucie winy Cię zniszczy i możesz pęknąć".
Myślisz, że by mnie posłuchał? 😃
Ja go nie potępiam za to, co zrobił. Głupotą było to, że się do tego przyznał.
“Magia” się zadziała, ale na krótką metę, bo Ania czuje się upokorzona i tego mu nie puści płazem.
statusquo Małżeństwo jest po to, żeby dzieci rodziły się w “majestacie prawa” i żeby zagwarantować dzieciom, które się pojawią byt materialny w postaci faceta, którego będzie można bezlitośnie doić, tak czy inaczej.. Instytucja kontroli pod płaszczykiem moralności
Pisałem już o tym kilka miesięcy temu, co kilku osobom się mocno nie spodobało.
Tak, to prawda.
Celem małżeństwa jest tylko i wyłącznie to.
statusquo I tak oto 80% klientów prostytutek to faceci, którzy mają żony
Podobnie jak masażystek.
Obecnie co trzecia studentka jest sponsorowana przez jakiegoś gościa - oczywistym jest to, że nie są to ich rówieśnicy, których na taki luksus nie stać, a starsi od nich kolesie, w miażdżącej części żonaci.
Zgodnie z różnymi statystykami do zdradzania przyznaje się połowa mężczyzn.
Ci najbiedniejszy wchodzą w romanse, co potem ma skutki w postaci rozwodu. Ci bogatsi opłacają dyskretne studentki.
Dlaczego tak się dzieje?
Z różnych powodów, ale skupię się na jednym, moim zdaniem podstawowym.
statusquo Wiesz dlaczego liczba małżeństw spada? Bo właśnie faceci mądrzeją.. I zaczynają rozumieć i akceptować, że nie są gównem i też mają swoje potrzeby i jeśli są notorycznie nie zaspokajane, to nie ma potrzeby jeszcze dodatkowo sobie utrudniać potencjalnego odejścia.
Zgadzam się z tym, że jest to wyraz mądrości facetów.
Czasy się zmieniły i obecnie kobiety mają inny mindset niż ich matki czy babcie. Wbrew ich deklaracjom związek nie jest dla nich ważny - wolą żyć iluzjami o związku idealnym, w którym facet dopasuje własne potrzeby do ich potrzeb, a z własnych rezygnuje.
Związek był kiedyś pewnego rodzaju dobrem - workiem zbudowanym z potrzeb obu małżonków.
Ludzie dbali o własne potrzeby nawzajem, czasem robili rzeczy, na które nieszczególnie mieli ochotę, bo wiedzieli, że jest to ważne dla drugiej strony - ważne dla jej równowagi psychiczno-fizycznej. Fachowo nazywało się to kompromisem.
Facet, który miał pełny brzuch i puste jajka, głowę wolną od rozterek typu “chce mi się ruchać i co ja mam teraz z tym fantem teraz zrobić?” mógł poświęcić się rodzinie, dbać o nią, otoczyć troską, dać swojej żonie uwagę, której ona potrzebowała.
No ale obecnie usłyszysz, że jak się nie podoba to może się przecież rozwieść (i jednocześnie pożegnać się z połową swojego majątku i, bardzo często, z kontaktem z dziećmi i zamieszkać ze studentami w jakimś mieszkaniu, bo na samodzielne zapewne braknie hajsu) albo sobie zjechać na ręcznym. Nie jestem przecież niewolnicą seksualną!
Oczywiście przed ślubem tego nie usłyszysz.
Obecnie z żonatymi nie pogadasz o niczym więcej niż o ruchaniu, dupach, cyckach, cipach. Takie czasy.