Co za smutna historia.
Odnośnie zachowania kobiety, uważam, że ona jest w szoku. W jakiś pokrętny sposób walczy o rodzinę i o swoją pozycję. Absolutnie nie jest racjonalnym opowiadać osobom trzecim o tym, co się miedzy nimi zadziało. Trzeba zwrócić uwagę na to, że ona jest na psychotropach i opiece psychiatrycznej, wiec źle to znosi.
Inna sprawa, to że ona sztucznie pobudzana walką, stresem kortyzolem i adrenaliną sili się na super seks. Ten stan jest nienaturalny i wymuszony, trwając dłużej będzie coraz bardziej niszczący. Seks u zdrowej emocjonalnie osoby jest wysoko ustawioną potrzebą i zawsze powinien być w wyniku wolnej woli i zgody, tj. chęci niewynikającej z manipulacji. Dlatego może chwilowo jest intensywnie ale w dłuższej perspektywie tu wszystko poległo.
Jeszcze ważne, czy tam nie było jakiś nawarstwionych nierozwiązywanych na bieżąco problemów, bo to tez mogło zaszkodzić, wcześniej zablokować spontaniczny wyraz zdrowej seksualności.
Zwróciłam uwagę na to, co wiemy o Wojtku, i jego rodzinie. Ano to, że pochodzi z rodziny oziębłej, tzw. zimny wychów. Pewnie musiało mu być ciężko, ale ile sam z tego wyniósł? Teraz można wyobrazić sobie czy osoba z ciepłego, kochającego domu mogłaby się zwrócić do swojego współmałżonka z otwartym stwierdzeniem, że oto teraz zmieniamy warunki przysięgi małżeńskiej i dołącza do nas opłacana dziewczyna na seks, z której on będzie korzystać?
Skala tupetu, chamstwa i udawanej dobroci „dla ubogich” w imię wspólnego gospodarstwa, dzieci i rodziny, gdzie „dobrodusznie” też owo dziewczęcie (pułapka na młodych z niezamożnych rodzin) zostaje zakwalifikowane, jako mięso do seksu, “nic ważnego”, raczej na wysoką empatię u Wojtka nie wskazuje:
Johnny poznał sobie studentkę w innym mieście, płaci jej za seks. To nic nie znaczy, nazywa ją wprost swoją “zabaweczką”, “ruchadełkiem”
Również żona zostaje potraktowana przedmiotowo, bo autorytarny komunikat jest jednoznaczny „albo tak, albo wcale" Czyli mamy dwie kobiety, dwa „przedmioty” w imię męskiej realizacji seksualnej. Czyżby zimny wychów został indukowany i pozostał w tej krwi?
Takie czasy, że ludzie są coraz bardziej bezwzględni, bezlitośni, pozbawieni zwykłej przyzwoitości, empatii. Wszystko podbudowywane coraz szerszym przyzwoleniem społecznym. Zdrada może się zdarzyć, ludzie są słabi, sami siebie nie znają, ale tu nie ma już dylematów zdrady, wszystko zostaje odarte z wewnętrznych rozważań, bólu, jaki mogłoby się zadać innym, bólu własnego upadku. Kultura przemocy dyssocjalnych. Ludzi coraz bardziej wewnętrznie pustych.
Themotha Twoja perspektywa jest idealistyczna.
To nie powinien być zarzut. Jest ważne, aby mieć ideały nawet, jeśli ich nie spełniamy. Człowiek to biologia ale też serce i rozum, więc wewnętrzne walki, więc tęsknota za czymś więcej, może i za czymś, co nas przewyższa. Wypalić to stopniowo i w większej skali mamy martwe autystyczne społeczeństwo, nie mówiąc o młodych, którzy wyrosną w takich „delikatnych” rodzinach, gdzie dorośli nie wydają się już zdolni, aby podnieść wzrok ku czemuś wyższemu i będą musieli zmierzyć się z społeczeństwem coraz mniej zdolnym by dać im respekt i wielkie ideały, do których mają prawo.