Imbryk Jesteśmy bestiami emocjonalnymi
No właśnie też próbowałem za tym powyżej argumentować. Ja jestem, Ty jesteś, inni są. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jakie emocje, albo w jakim stopniu emocje kształtują nasz światopogląd.
Przykład z brzegu - podczytywałem sobie dziś różne anegdotki, powiedzmy, z życia antifowców. Trafiłem na taki fragment (tutaj):
Dziadek zawsze mi mówił: brunatni i czerwoni to największe k… Siedział w obozie, potem w więzieniu komunistycznym. (…) na ulicy pobili mnie tacy pseudo-patrioci (…) Po takim wydarzeniu wyjścia są dwa: albo dajesz sobie spokój, albo pragniesz sprawiedliwości, a tą trzeba samemu wymierzyć!
Doskonale pokazuje, jak emocje związane z historią rodzinną “zbudowały” antifowca. Co ciekawe - i wcale nie odosobnione w polskich realiach - mamy tu połączenie radykalnego antyfaszyzmu, który jest współcześnie kojarzony z antifą/skrajną lewicą, z radykalnym antykomunizmem. A u podstaw wszystkiego płonąca w sercu nienawiść do oprawców z przeszłości.
Mam podobne anegdotki z rodziny.
Ponownie twierdzę, że to właśnie tego typu emocje leżą u podstaw formowania się światopoglądu, szczególnie tego stricte politycznego, a nie jakieś wydumane programy ideowe, traktaty filozoficzne itp.
I żeby nie było - to absolutnie nie jest krytyka. U mnie ten mechanizm też działa, i wcale się tego nie wstydzę. Widziałem dym na rondzie de Gaulle’a, jak najpierw naziole (no dobra, niech Wam będzie, “niezidentyfikowani sprawcy kojarzeni ze środowiskiem pseudokibiców” xd) atakowali pokojowy protest, a potem odparła ich antifa. Dlatego właśnie napisałem to, co napisałem - na ulicy będę zawsze stał w czarnym bloku, a nie po drugiej stronie.