CheshireKitty Czasami ktoś się w nas zauroczy mimo, że nic nie robiliśmy
Dokładnie tak.
W jednym przypadku zauroczyłem się w dziewczynie, z którą jechałem autem z W-wy do Wrocławia (wracaliśmy razem z rozprawy). Ona miała narzeczonego, a ja żonę (byłem ze dwa lata po ślubie). Po prostu sobie rozmawialiśmy, o naszej pracy (była prawniczką), o relacjach międzyludzkich, filozofii, o wielu różnych rzeczach. Był mega flow, ale zero jakiegokolwiek flirtu, zwyczajna rozmowa, duża uważność na siebie. Kurwa, chyba nigdy w życiu tak dobrze mi się nie rozmawiało z dziewczyną. Po trzech dniach zdałem sobie sprawę z tego, że ciągle o niej myślę, przeglądam jej instagram (nie była jakąś gwiazdą, normalna, naturalna dziewczyna), szukam z nią kontaktu (niby służbowo, ale wcale to nie było konieczne) i mówię sobie “o kurde Stary, mamy problem”. No i wtedy się odciąłem, poprosiłem kumpla z pracy o zajęcie się tą sprawą, żeby nie mieć z nią kontaktu (nie powiedziałem mu oczywiście o swoim zauroczeniu). Po miesiącu samo przeszło.
CheshireKitty I tak powinno się robić, ty bierzesz za to odpowiedzialność
To dla mnie oczywiste, chociaż moja stalkerka twierdziła inaczej 😉
Dziewczyna, którą opisuję nie zrobiła naprawdę nic, zero jakiegokolwiek flirtu ze mną, a mnie wtedy mocno złapało. No ale był to mój problem, a nie jej.
Antoniusz tutaj trzeba na pewno mieć chłodną głowę
To było mega trudne. W kolejnej takiej sytuacji było już łatwiej, sam powiedziałem mojemu obiektowi zauroczenia, że musimy przestać się kontaktować, bo trochę się w nią wkręciłem. Też wystarczył mi miesiąc na otrząśnięcie się.
Tak to już bywa, a kto uważa, że potrafi kontrolować własne uczucia nie zna kompletnie samego siebie.