Yolo Nie wiem jak Twoje flirty wyglądają więc tego nie
oceniam
No to może dam przykład, najlepiej ten, od którego wszystko się zaczęło.
Siedzieliśmy z owym kolegą w knajpie, w której nigdy nie byłem. Podeszła do nas wyluzowana kelnerka, nasz dialog wyglądał mniej więcej w ten sposób:
Kelnerka: Co zamawiacie chłopcy?
Johnny: No właśnie zastanawiamy się, ale te nazwy nic nam nie mówią. Co może Pani polecić?
K: Oj, nie boicie się tego, że mogę mieć kiepski gust?
J: Jeśli jest równie dobry jak Pani gust zapachowy (rozpoznałem “My Way” Giorgio Armani - wiem, jestem pojebany w tym zakresie) to myślę, że nie mamy się czego obawiać.
Kelnerka się zarumieniła, poleciła nam jeden makaron (był zajebisty), uśmiechnęła się do mnie na odchodne i sobie poszła.
No i wtedy kolega zapytał “Co to kurwa było?” i zaczęliśmy rozmawiać o flircie.
Yolo czytając ten temat można nabrać podejrzeń że Ty sam czujesz, że coś tam jest nie do końca jasne.
Zawsze uważałem, że coś takiego jest kompletnie niegroźne (podobnie rozmawialiśmy zresztą z kelnerką w Gdańsku, gdy odwiedziłem @Sydney a), bo trwa to zwykle dosłownie kilka sekund i nigdy nie prowadzi do niczego więcej poza rozluźnieniem atmosfery, ale zdaniem kolegi to już przekroczenie granicy.
Trochę zgłupiałem i chciałem wysondować czy Waszym zdaniem takie coś to już przesada czy nie. Kastrowanie się z tego średnio mi się uśmiecha - nie chciałbym być gburem czy mrukiem.
Yolo Te dwie reakcje różni tylko to, że jedna z nich wpływa pozytywnie na Twoje samopoczucie, druga przeciwnie.
No nie, myślę, że różnic jest więcej - choćby taka, że @Imbryk skupił się na sobie, a kolega na mnie.
Yolo Trochę tak to wygląda jakby kolega uderzył w czuły punkt a Ty chciałbyś tu rozgrzeszenia
Szukać rozgrzeszenia na męskim forum, którego użytkownicy wywodzą się z miejsca, na którym bycie miłym wobec kobiety uważane jest za spermiarstwo i simpiarstwo? No nie, to byłoby przewrotne trochę z mojej strony - gdybym szukał rozgrzeszenia pogadałbym z kimś, kto zachowuje się tak jak ja.
Ja mam do samego siebie żal za kilka sytuacji z przeszłości (o jednej opowiadałem Ci prywatnie), ale w tym zakresie się “poprawiłem” i takich głupot już nie robię.
Niemniej jednak wciąż mam wyjątkową łatwość w obwinianiu samego siebie (taka przypadłość wyniesiona z dzieciństwa, nie do końca jeszcze przepracowana) i jeśli ktoś coś mi zarzuca to poczucie winy przykleja mi się trochę z “automatu” i muszę trochę popracować ze sobą, żeby je “odkleić”. Przykładowo - dzwoni niezadowolony klient i zarzuca mi, że “przegrałem” sprawę. Automatycznie czuję się winny i dopiero, gdy rozważę co tak naprawdę w tej sprawie się wydarzyło (że np. zrobiłem wszystko co mogłem, przedstawiłem wszystkie nasze argumenty, nie popełniłem błędów formalnych) mogę złapać oddech. Chujowe to, ale póki co nie wiem jak to zmienić - trochę się do tego już przyzwyczaiłem.
Yolo Jeśli flirtowanie będąc w relacji jest dla Ciebie tak ważne, trzeba było lepiej wybrać.
A tym to już mnie podkurwiłeś, bo udajesz naiwniaka, a dobrze wiemy, że nim nie jesteś.
Rozumiem, że w wieku 27 lat miałeś już pełne rozeznanie w zakresie wszystkich swoich potrzeb i ich gradacji ważności?
Dla mnie wtedy najważniejsze było to, że żona była dla mnie dobra jak nikt wcześniej, szanowała mnie, kochała i potrafiła mocno tą miłość okazywać (no i ciało też miała fajne). Inne aspekty (jak np. blokady w seksie) uznałem za mniej ważne, myślałem, że to da się poprawić. O flircie wtedy nie myślałem w ogóle, bo nie był do niczego potrzebny - żona w pierwszych latach związku rzucała się na mnie jak tylko przekraczałem próg mieszkania 🙂
Yolo A jeśli uważasz swój wybór za dobry, po co Ci uwaga innych kobiet?
On jest “dobry” w porównaniu do statystycznych małżeństw. Nie jest idealny, bo kobiety, która zaspokajałaby wszystkie nasze potrzeby nie ma, ona nie istnieje.
Yolo po co Ci uwaga innych kobiet?
Nad tym się właśnie zastanawiam - póki co nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Intuicyjnie może to być związane z tym, że się starzeje, widzę jak przez ostatnie lata uroda się posypała i trudno mi to przyjąć, a uwaga innych kobiet pozwala mi myśleć, że nie jest jeszcze tak źle.
Yolo jeśli wszystkie swoje zachowania wzgl. kobiet mógłbyś powtórzyć z żoną obok, wtedy nie ma powodów do rozkmin
Ja to często robię, ona się z tego śmieje, nigdy mi nie robiła w takich wypadkach sceny, ze dwa razy powiedziała “ale z Ciebie bawidamek”. Ale wiem też, że to mistrzyni w tłumieniu złości, więc może nie być ze mną szczera.
LaLibertine Wielu mgtowców po prostu ucieka w mgtow by nie ryzykować zadurzenia się w jakiejś dziewczynie
Dokładnie!
Antoniusz Gdy pracowałem kiedyś w dużym korpo okazji do flirtu było dużo, bawiłem się tym, a po tym wracałem do partnerki na fajnej energii którą dawały tamte kobiety
O, to ciekawe. Ale będąc z partnerką fantazjowałeś o nich?