Obliteraror Zdecydowanie, zamknięcie na 40 metrach robi zapewne inne wrażenie niż na 200 z lasem obok
Coś w tym jest. Choć gdybym wracał do kraju, to byłby to mały domek w fajnym stylu, ale z dużym terenem.
Nie lubię zbyt dużych domów. Teraz mieszkam w ok. 120m i gdyby nie dzieciaki, dawno bym szukał mniejszego.
Za to mam teren ogrodzony wysokim, gęstym żywopłotem. Raj dla intro.
Sydney Mi by się nie chciało już teraz. xD
Pewnie się w końcu wybiorę. To chyba przez ten czas pandemii i zasiedzenie na tyłku.
Choć z drugiej strony, ciężko byłoby mi teraz kogoś wpuścić w swoją samotność.
A z trzeciej, dziewczę jest mocno w temacie który mnie od dawna interesuje, spotkanie na pewno nie byłoby stratą czasu.
No pisałem, nie dogodzisz🙂
Wiesz, mieszkam na miejscu to trochę inaczej.
Drogo, ale warto. Te targi są raz w roku, a produkty przywożą z całej Francji.
To są ludzie którzy je wytwarzają, nie handlowcy.
Dodatkowo, ja mam pierdolca na tym punkcie. W świecie alkoholi w Polsce byłem kiedyś rozpoznawalny, za dużo nie będę się o tym rozpisywał. A mógłbym godzinami o tym opowiadać.
Żeby Ci to zobrazować:
wchodzisz między ludzi, z których większość to pasjonaci w tym, czym się interesujesz.
Zagadujesz, wrzucasz kilka słów- kluczy i kiedy oni widzą że mogą się pochwalić komuś, kto wie o co chodzi, zaczynają opowiadać i polewać.
I wtedy np. facet stawia przed tobą dwie próbki wina.
Każde tego samego szczepu i robione w tym samym miejscu, przez tą samą osobę i wg. takich samych zasad.
Różni je tylko odległość kkunastu km między winnicami i co za tym idzie, inna gleba i minimalnie inny klimat (nie ta sama orientacja winnicy na stoku).
Próbujesz pierwszego wina I ono jakieś płaskie, bez wyrazu. Drugie jest tak intensywne i ma tyle tanin, jakbyś pił gorzką herbatę wymieszaną z winem.
Mówisz o swoich wrażeniach gościowi, a ten się uśmiecha, kiwa głową i wyciąga następną butelkę.
Albo destylaty. Podchodzisz do stanowiska, kobieta nalewa każdemu po naparstku wersji podstawowej, ośmioletniej słodowej z beczki po białym wytrawnym.
Sam kiedyś sprowadzałem beczki po różnych winach do swoich trunków, trochę wiem o co chodzi.
Wąchasz, próbujesz i mówisz jej zaskoczony co w tym wyczułeś. Bo podobieństwo do brandy duże, a to jednak zbożówka.
Zadajesz kilka pytań nt. sprzętu, sposobu przygotowania, fermentacji a wreszcie destylacji. Kończy się na tym że kobieta otwiera po kolei starsze butelki, gdzie ta osmioletnia podstawowa wersja była leżakowana jeszcze kilka lat w beczkach o innym charakterze. I zaczyna się rozmowa.
A potem przechodzisz do gościa z Korsyki, który ma ciekawe sery i wędliny. Kosztujesz kawałek kiełbasy z dzika z dodatkiem wątróbki, potem cztroletni ser dojrzewający i znowu się zaczyna rozmowa. Kosztujesz kilku innych rzeczy i kupujesz każdej po kawałku.
A potem kolejni i następni, mógłbym tak opowiadać i opowiadać.
A co do ceny, poniżej masz fotkę z częścią rzeczy stamtąd, za nie poszło coś ponad 200euro.
https://zapodaj.net/edbb8c0402c2a.jpg.html