KptSkok1 Ja widzę tylko natychmiastowe złe konsekwencje.
Wybiegnij w przyszłość, zobaczysz więcej. Łącznie z zerwaniem kontaktu przez dzieci, co dla mnie byłoby niedopuszczalne.
KptSkok1 Co taki zdradzający ma ugrać szczerością? Punkty w mitycznym niebie?
Nie wierzę w niebo. Jednak zakładam, że jasne postawienie sprawy (np. swing) może dać dużo lepsze efekty niż zatajenie wrzucenia gówna w wentylator i liczenie, że się zapach nie rozniesie.
KptSkok1 Jakbyś się dowiedział, to oczywiście byłoby niefajnie. No właśnie - jakbyś się dowiedział.
Nie trzeba być specjalnie ogarniętym, żeby zobaczyć, że np. dłuższa nieobecność zazwyczaj kłótliwej żony w domu skutkuje jej nagłą poprawą i dodać dwa do dwóch. Ja nie widzę żadnego sensu w związku (jako relacji - przebywaniu blisko siebie) dwójki ludzi, gdzie trzeba kija moczyć w innej rzeczce, żeby być po ludzku uprzejmym dla współlokatora.
KptSkok1 Ale efektem ubocznym może być właśnie poprawa relacji. Tej kulawej i to tak kulawej, że się zdradza.
Poprawa relacji na miarę odurzenia się alkoholem lub narkotykami. “Kupuję mu wódkę, bo wtedy przynajmniej nie bije, a i dzieciom coś kupi”.
KptSkok1 Ale widzę po prostu, że czasem już ciężko jej od kogoś wymagać.
Ja nie wymagam wierności. Oczekuję jednak, że jeśli ktoś jest niewierny to będzie potrafił wziąć za to odpowiedzialność.
KptSkok1 Wiecznie na świecie żyć nie będziesz, nie mówiąc o tym, że kolejność: rozwód po odchowaniu dzieci i dopiero wtedy szukanie sobie partnera to naprawdę czasem straszne marnotrawstwo.
Znam parę w wieku moich rodziców, która po rozwodzie nadal mieszkała razem i wychowywała dziecko. Dopóki umiesz wytrzymać pod jednym dachem z żoną i cenisz ją jako matkę twoich dzieci, nie widzę problemu. Rozpad relacji seksualnej nie równa się rozpadowi relacji ojcowskiej/macierzyńskiej ani partnerskiej (chociaż mogą współistnieć) - na co zresztą jesteś z małżonką jednym z przykładów.
KptSkok1 Ty jesteś zwolennikiem radykalnych rozwiązań.
Czy wiedza jest radykalnym rozwiązaniem? Ja chcę wiedzieć. Niech mnie żona weźmie na bok i powie" chcę sypiać z innymi ludźmi" to poproszę o rozwód (bo mi jest to potrzebne do sypiania z innymi ludźmi) i nadal zamierzam wychowywać nasze dziecko, bo jest dobrą matką i na tym polu się dogadujemy. Różnicą jest to, że wtedy potraktuje mnie z szacunkiem, a nie podsunie do pocałunku usta śmierdzące jeszcze spermą innego gościa (dla mnie to zachowanie kurwiszona). Analogicznie, jeśli przestanie mnie pociągać to powinna o tym wiedzieć i samej podjąć decyzję, co dalej z tym zrobić.
KptSkok1 Tylko jak to nie wyszło, to po prostu nie wylewam, nomen omen, dzieci z kąpielą bo uważam, że coś da się jeszcze z tego wyprowadzić.
Nie kwestionuję, że wyprowadzisz ze swojego związku jeszcze “coś”, tym bardziej jeśli waszemu układowi jest dalej do zdrady niż bliżej (już sam nie wiem jakie są szczegóły). Dla mnie otwarte małżeństwo to nie jest zdrada. Sam bym nie chciał w takim być (nie widzę plusów), ale nikomu nie zabraniam.
.
Raczej nie. Przypomnisz?