[usunięty] przykład, który podałem, nie jest mój; pochodzi od Stevena Weinberga, takiego tam fizyka-noblisty.
To, że ręce są połączone fizycznie z Twoim ciałem, nie ma znaczenia. Jeśli miałbyś w ręku magnes, do którego przyczepiony jest (biegun N do S) drugi magnes, i zaczął się kręcić, to ten przyczepiony w końcu by się odłączył i stał “niezależnym” ciałem. Ten przykład oczywiście nie jest zbyt dobry, bo magnes nie wirowałby dalej z Tobą; żeby skonstruować poprawną analogię do wszechświata trzeba by było wziąć coś w stylu nadprzewodnika lewitującego nad magnesem, który jest przyczepiony w odpowiedni sposób do ciała, wtedy im szybciej się kręcisz, tym bardziej lewitujący element jest wypychany na zewnątrz, bez jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z Twoim ciałem; ewentualnie można też wziąć pod uwagę gaz wewnątrz wirówki - tam również, mimo braku stałego fizycznego kontaktu, gaz tym bardziej wypychany jest ku ścianom urządzenia, im szybciej się ono kręci).
[usunięty] Jeśli chodzi o kosmos, ten się rozszerza, nie wiruje
Jak się kręcę, to widzę, że mi gwiazdy wirują nad głową.
Jednocześnie to na mnie działa inercja (konkretnie siła odśrodkowa), rozkładając mi ręce, a nie na kosmos.
Dlaczego punkt widzenia, że to ja wiruję, jest uprzywilejowany względem tego, że gwiazdy wirują?
Na przykład tutaj to jest bardziej konkretnie opisane.