[usunięty] to niech przynajmniej państwo jej zabroni robić tego, co robi?? Pachnie hipokryzją, czyż nie?
Jak chłopaki napisali, państwo nie zabrania jej tego robić, a nie reguluje takiej działalności. Nie pachnie mi to hipokryzją, bo tl;dr chodzi o uspołecznienie kosztów takiej pracy.
Uważam, że opyla się nam wszystkim trzymać tę działalność w szarej strefie. Widzę tu analogie do narkotyków.
Są ludzie, którzy chcieliby dostępu do twardych dropsów - no w końcu są dorośli, czemu nie mieliby jeść czego chcą 😃
Czy w penalizacji takich substancji chodzi o ich całkowitą likwidację. No raczej nie, mamy świadomośc, że kijem rzeki nie zawrócimy i narkotyki istniały, istnieją i istnieć będą. Chodzi o koszta legalizacji. Na kim więcej straci państwo (a w końsekwencji my - podatnicy)? Kogo będzie więcej? Ludzi, którym bardzo zależy na narkotykach, podejmują ryzyko złapania przez policję, szukają dojścia do dealerów i płacą duże pieniądze za niesprawdzone substancje? Czy więcej będzie osób, które mając swobodny dostęp do twardych narkotyków decydują się na nie? Obstawiam, że tych drugich.
No i teraz można się sprzeciwić “ich wola, ich zdrowie”. Tylko czy przejdziemy obojętnie obok zaćpanych ludzi na chodnikach? Będziemy patrzyli na dzieci oddawane do placówek opiekuńczych, bo ich głupi starzy myśleli, że skoro alko jest dla nich, to narkotyki też? Odmówimy refundowanej terapii uzależnień dla osoby, której rodziny nie stać na nią? Tak się nie stanie. Dzwonilibyśmy po karetkę widząc zaćpaną osobę na chodniku, składalibyśmy się na opiekę dla dzieci ćpunów i terapie dla ich rodziców. To są uspołecznione koszty wolności jednostki, która nie będzie w stanie dźwignąć jej konsekwencji. A my nie zostawimy jej samej, bo nie jesteśmy potomkami azjatyckich plemion, które wystawiały starych ludzi na mróz, żeby zamarźli poza wioską, bo nie są jej już do niczego potrzebni.
Podobnie z prostytucją. Niech dziewczyny mają już ten podatek dla siebie. Jak już ustaliliśmy w tym wątku, są w stanie (trochę kombinatorsko) ubezpieczyć się. Ale niech nie będzie to popularyzowane, niech nie będzie na to przyzwolenia społecznego. Bo to my koniec końców będziemy zrzucać się na terapie dla byłej prostytutki, która nie radzi sobie z przeszłością i popada w uzależnienia (narkotyki w środowisku prostytutek to nie jest rzadkość), rozpada się jej rodzina, jej dzieci nie wytrzymują szykan ze strony innych dzieci (Jasiek jest s kurwy synem!) i same potrzebują pomocy.