Ola Czy nie w ich interesie będzie szeptanie mi do ucha: wiesz kitku, gdybyś jeszcze trochę bardziej w pokoju posprzątała, troszkę wcześniej wstawała. Wierzę w swoją sprawczość, ale słyszę, że jestem dalej niewystarczająca. Więc dalej usprawniam SIEBIE. A im w to graj. Żeby tylko nie przyszły mi do głowy pomysły rewolucyjne, angażujące inne niedoskonałe jednostki, masy. Ja ma działać organicznie, sprzątać dalej SWÓJ pokój.
Ja nawet nie chciałem przytaczać tego argumentu, bo to jest bardzo mocne uderzenie w propozycje Petersona, ale tylko częściowo słuszne. Można odnieść wrażenie, że on tak uważa, ale tylko jeśli posłucha się krótkich, wyrwanych z szerszego kontekstu wypowiedzi. Nie jest tak, że Peterson nie zauważa szerszego kontekstu i istnienia zagadnień, których nie ogarnia postawa “sprzątnąć swój pokój”, co wyżej pokazał @Jasnie_wielmozny. Tak więc ten argument można podnieść wyłącznie przeciwko ztrywializowanej, przefiltrowanej przez social media, niepełnej wersji jego poglądów, czy też wersji jego poglądów “z drugiej ręki”, tak, jak go przytaczają i rozumieją osoby próbujące streścić Petersona w 5 minut, albo niezbyt przekrojowo znające jego pisma/nagrania.
Natomiast upieram się przy opinii, że Peterson nie posiada sensownej propozycji, jak przejść z poziomu ładu osobistego do poziomu ładu społecznego. “Po prostu zostań moralnym politykiem, bro/sis”, to nie jest dobry plan na działanie. To nie jest plan na nic.
Praktyczne, wykonywalne (patrząc post factum) plany realizacji zmian systemowych, miały takie osoby, jak Churchill, Mao Zedong, Kaczyński, Lenin, czy Trump. Obawiam się, że w żadnym z przytoczonych przypadków te osoby nawet przez minutę nie pracowały nad samymi sobą przed wejściem na ścieżkę, która doprowadziła ich do władzy i możliwości pewnego kształtowania ładu społecznego. Ba! Jestem pewien, że co najmniej 3 z tych osób były po prostu srogo wykolejone psychicznie i z terminami typu moralność nie miały nic wspólnego.
Upieram się też przy tym, że Peterson nie rozumie (nie chce rozumieć? ze względu na swoją bańkę?) złożoności problemów współczesnego społeczeństwa, czego dowodzi jego wypowiedź na temat 1% najbogatszych ludzi. Nie mam mu tego za złe. Peterson jest przede wszystkim psychologiem klinicznym, a nie historykiem, ekonomistą, czy teoretykiem systemów politycznych - więc zrozumiała jest jego fiksacja na jednostce, przysłaniająca w znacznym stopniu aspekty systemowe. Czasem jednak próbuje wychodzić poza pole swojej faktycznej ekspertyzy, i wtedy jest słabo.