statusquo Trzeba przyznać, że żniwa jakie zdobywają te góry są dość imponujące, a przecież to są wyzwania dla najlepszych z najlepszych..
Bo obiektywnie, jest tam wiele czynników, które mogą cię zabić a nie masz na nie żadnego wpływu, bez względu na to jakbyś był dobry. Dla przykładu, gdy wspinasz się w skałach i masz dobrego asekuranta/dobry sprzęt, jest to bardzo bezpieczny sport. Prawie wszystko, jest w twoich rękach. Ale, gdy pchasz się w góry wysokie, czyli wspomniane Himalaje i Karakorum, to:
1) Może porwać cię lawina i giniesz pod śniegiem (lawina ma to do siebie, że bywa nieprzwidywalna i nie wie, że porywa eksperta od lawin).
2) Może oberwać się na ciebie serak i giniesz pod tonami śniegu/lodu (czysta loteria, czy serak pod którym przechodzisz oberwie się czy nie).
3) Możesz wpaść do szczeliny/zawalić się pod tobą most śnieżny i umrzesz z wychłodzenia albo od urazów jeśli głęboko polecisz (też bywa to loterią).
4) Możesz w wyniku wysokości dostać bardzo szybkiego w przebiegu obrzęku mózgu/obrzęku płuc, który szybko zaprowadzi cię na lepszy ze światów (nie przewidzisz jak w danym momencie zareaguje twój organizm)
5) Możesz wpinając się w poręczówkę (linę, ułatwiającą wspinaczkę), popełnić błąd (a nie jest trudno popełnić na wysokości, gdy twój mózg nie funkcjonuje jak na nizinach) i polecieć ze zbocza, którym się wspinasz, a to praktycznie pewna śmierć.
Jak widać więc, całkiem łatwo tam zginąć. Przykładowo na Annapurnie, która była pierwszym zdobytym 8-tysięcznikiem, ginie prawie co drugi wspinacz. Trzeba być naprawdę specyficznym człowiekem, żeby atakować szczyt, na którym masz ok. 40% ryzyka, że nie przeżyjesz tego wyczynu…