Anna Ten film moim zdaniem dobrze pasuje do Twojego nowego tematu na temat emocjonalności mężczyzn i kobiet, bo to egzemplifikacja modelu gdzie kobieta jest racjonalna a mężczyzna emocjonalny. Jest w Dream Scenario scena, kiedy profesor wylewa się w Internecie ze swoimi bolączkami żałośnie chlipiąc. Dzieciaki patrzą na transmisję na żywo przerażone skalą obciachu a szanowna małżonka stwierdza, że po czymś takim to „wstyd być twoją żona”.
No właśnie, publiczne okazywanie swoich skrajnych emocji przez mężczyzn - złości, rozpaczy, skrajnego przygnębienia.
Warto ten temat nieco zgłębić.
Można choćby przypomnieć sobie Hołownię i jego płacz nad konstytucją - bardzo się to do chłopa przykleiło, został bohaterem różnych memów, w tym takich, z którymi trudno się nie zgodzić:
Gdy widzisz taki obrazek trudno nie odnieść wrażenia, że chłop nad sobą nie panuje.
Są sytuacje, w których kontrola emocji jest niezbędna - już nawet pomijam te skrajne (pożary, kataklizmy itd.), chodzi mi bardziej o zwyczajne sytuacje życiowe.
Nie wyobrażam sobie, bym na sali sądowej mógł na kogoś krzyczeć czy zacząć płakać. Wyglądałbym groteskowo w oczach klienta.
Jeśli dany dzień mnie przytłoczył mogę zająć się własnymi emocjami później, już w samotności czy korzystając ze wsparcia innej osoby.
Byłem kiedyś uczestnikiem takiej sytuacji - duże negocjacje, drugą stronę reprezentowała kobieta.
Mocno ją punktowałem, raz za razem, łapałem za słówka, wychwytywałem niejasności. Na tym m.in. polega moja praca. W pewnym momencie zaczęła… płakać.
Na szkoleniach z kompetencji miękkich uczono mnie, żeby traktować takie sytuacje jakby nic się nie wydarzyło - można ewentualnie komuś podać chusteczkę, ale nic więcej - traktujemy dorosłego jak dorosłego, nie opiekujemy się jego emocjami.
Orałem więc ją dalej - jestem w pracy, mam konkretne zadanie i cel do wykonania, interes klienta jest nadrzędny, nie odstąpię od tego, bo ktoś płacze.
No ale koledzy z innego działu zaczęli mnie szturchać pod stołem, było widać, że miękną, zaczęli mówić - “może jednak się zgódźmy na ten zapis, co nam szkodzi?”. No płacz ewidentnie podziałał (mimo, że nie miałem wrażenia, że babka rozpłakała się manipulacyjnie - po prostu cała sytuacja ją przerosła). Jestem przekonany, że gdyby chodziło o faceta nie byliby tacy skorzy do ustępstw.
Faceci przyparci do muru reagują inaczej, nie spotkałem się z tym, żeby ktoś się rozpłakał (tu rację ma @Themotha, że my wyrażamy takie emocje w inny sposób) - potrafią się wkurwić, przerwać negocjacje i jebnąć drzwiami.
Zawsze budzi to jednak śmieszność.
Wrażliwość i emocje - ok, są super, zajebiście potrzebne. Ale są sytuacje, gdy po prostu trzeba odłożyć je na bok i działać.