@Jasnie_wielmozny nie uważam, żeby masturbacja była czymś złym. Raczej to, jak ją przedstawiamy jest zła. Mamy dwa bieguny: kościół ze swoim doktrynalnym podejściem, który powoduje, że dla nieuświadomionego chłopca masturbacja jawi się mgliście jako nieczysta droga do wiecznego potępienia. Tą drogą niestety miałem pecha pójść ja, trafiwszy na na “Zanim powiesz kocham” niejakiego księdza Malińskiego. Masturbacja była tam przedstawiona w tak niezwykle sugestywny sposób jako coś na wskroś złego, że moje pierwsze (i nieuniknione drugie i piąte i sześćdziesiąte czwarte) podejścia do niej okupione były kurewskimi wyrzutami sumienia. Z tego też miejsca serdeczenie pozdrawiam pana katechetę: chuj ci w dupę. Żałuję, że nie mieliśmy okazji spotkać się, kiedy jeszcze żyłeś. Może mógłbym coś niecoś ci rozjaśnić.
Drugie podejście to takie, że masturbacja jest cool i spoko i właściwie dużo lepsza od relacji z dziewczynami. Dla przeciętnego nieśmiałego tzw. piwniczaka wszechobeność pornografii tylko pogłębia trudności w nawiązaniu kontaktu intymnego z kobietą. No bo po co się starać, skoro można mieszkać z mamą i tatą i walić konia zawzięcie przed ekranem monitora?
A prawda jest taka, że masturbacja jest specyficzna dla pewnego etapu w życiu a potem, dobrze wykorzystana, może pomóc w poznaniu własnych preferencji seksualnych i poszerzeniu granic. Czyli, że jest to dość specyficzna, ale wciąż tylko i wyłącznie czynność fizjologiczna.