czyli subiektywny przewodnik dla osób po przejściach.
Dobra relacja z samym sobą nic nie różni się od dobrej relacji z drugą osobą. Czasami warto spojrzeć w lustro i zobaczyć swoje odbicie. Okaże się najpierw, że nie do końca się lubimy. Nie lubimy się, bo siebie nie znamy. Pewne rzeczy piszę z osobistej perspektywy, więc będę zmieniał osoby. Możesz to odnieść do siebie, albo i nie. Ne piszę, że to jest dla osób uszkodzonych, bo takich nie ma. Każdy ma jakiś bagaż, który jeszcze nie poukładał i tyle.
1. Poznać siebie i być dla siebie.
Najważniejsza rzecz jaką musisz zrobić, to poznać siebie. Aby poznać “mnie” musisz spędzić ze sobą trochę czasu. W sposób aktywny, ale sam. Bez rzeczy co mogą odciągnąć uwagę. Musisz świadomie w siebie wniknąć, spojrzeć w siebie, zauważyć i usłyszeć.
Ja się bałem, że usłyszę to co mi się nie spodoba. Pretensje, krytykę, ból. Ale nic takiego się nie stało, a prawdziwa odpowiedź przyszła później pełna miłości. Ją znajdziesz tutaj
Od tego czasu zacząłem siebie traktować jak osobę, na której mi zależy. Było to trudne, bo już wcześniej miałem problemy z nawiązywaniem więzi. Nikt mnie tego nie nauczył, ale zasymulowałem zakochanie i potencjalną utratę. Uwaga, będzie w klimacie homo-nie-seksualnym.
Muszę go odzyskać. Muszę naprawić tę relację. Tracę swoją największą miłość. Spierdoliłem na całego. Muszę pokazać, że mi na nim zależy. Czynami. Że może mi zaufać. Przecież go znam. Nikt go nie zna tak jak ja i gdzieś w nim dalej się tli ta iskra. Muszę być delikatny, aby tego nie zgasić. Zacznę od zabierania go w miejsca, w które lubi chodzić i go odprężają. Kurde, będziemy chodzić na randki. Może się wtedy otworzy i powie mi, co naprawdę lubi. I się okaże, że lubimy robić to samo. Na pewno się okaże, że lubimy to samo. On jest przecież moją bratnią duszą. Nikt inny. Ciekawe, jaki ma naprawdę gust muzyczny, jakie filmy lubi. Nieważne. Zaakceptuje to co lubi, on pewnie zrobi to samo. Bo czemu by nie. Znajdziemy razem kilku nowych znajomych. Będzie fajnie, w końcu będę miał z kim pojechać w góry, albo pojeździć na rowerze, albo pobiegać. Nienawidzę biegać, ale razem będzie raźniej. Dobra nie limerykuj, już. Do roboty i pamiętaj, najpierw powoli. Spacer, ciepła kawa, jakiś lunch razem. Pokażę, że można na mnie polegać. Ustalę datę i miejsce i się tam pojawię. On też tam na pewno będzie. Nie zawiodę go znowu.
Kiedy komuś na kimś zależy to się o niego stara. Jak się nie starasz o drugą osobę, to otrzymasz to samo z powrotem. Dlatego tak ważne jest być dla siebie. Znaleźć czas dla siebie i zacząć dotrzymywać swoich obietnic i planów. W końcu jak miałbyś traktować najlepszego przyjaciela? Możesz zacząć, a nawet musisz pomału. Nie wszystko od razu, bo łatwo się przepalić. Trzeba wyrabiać w sobie nawyk, a z każdym dniem, każdym “spotkaniem”, coraz więcej o sobie będziesz wiedział.
2. Granice
Ten temat jest trochę trudniejszy, bo wymaga zbudowania systemu wykrywania przekroczenia granicy. Czyli radaru. Jak w dzieciństwie rodzice nie pozwolili na to, to trzeba zacząć od fundamentów. Co to w ogóle są granice? Sam dłuuuugo dobrze nie wiedziałem. Nie służą do tego, aby inni wiedzieli co mogą a co nie mogą. To byłoby głupie, chociaż tak też kiedyś uważałem. Granica dotyczy ciebie samego i jakich sytuacji nie tolerujesz i w jakich nie chcesz się znaleźć i z jakich sytuacji sam natychmiast się usuwasz. Granice dotyczą zachowań, reakcji emocjonalnych czy własnych myśli związanych z sytuacjami.
Tutaj znalezienie swoich granic to podstawa i moim sposobem była obserwacja kiedy się odpalam oraz kiedy siebie besztam. To w tych miejscach powinienem był wcześniej ustawić szlaban. Wymaga to wielu tygodni obserwacji i często notowania. Piszę wszystkie swoje przemyślenia w notatniku. (Włącznie z tym postem, którego potraktuję jako przypomnienie). Kiedy granice są naruszone, ciało reaguję nadmiernie emocjonalnie. Wtedy można zadać sobie pytanie. Dlaczego pozwalam naruszyć moje granice? Bo zależy mi na tym jak inni mnie widzą? Co mogę od drugiej osoby uzyskać? Akceptację, uczucie?
Przy każdej przekroczonej granicy znajduje się niespełniona potrzeba. By ją zidentyfikować, musisz zadać sobie 3 pytania:
1. Która granica została naruszona?
2. Jaka potrzeba pozwoliła na przekroczenie tej granicy?
3. W jaki sposób zajmę się tą potrzebą, który więcej nie pozwoli naruszyć tej granicy.
Nie wszystkie potrzeby można w łatwy sposób sobie zapewnić. Czasami wymaga czasu, aby zrozumieć, że tej potrzeby tak naprawdę nie ma.
3. Komunikacja ze sobą.
Często sprawdzaj, co się dzieje. Tutaj pomaga dziennik, pamiętnik, notes. Cokolwiek. Opisywanie wydarzeń dnia ma kilka zalet. Pierwsza, to uwolnienie się od tych emocji. Nie piszę złych, bo żadna nie jest zła (może poza lękiem), ale w ten sposób też można się tego pozbyć. Pomaga znaleźć chwile w jakich czuję się pełen energii i radości jak i te, w których jestem sfrustrowany. Druga to daje możliwość przeanalizowania całej sytuacji i znalezienia perspektywy. Okazuje się, że dla większości osób z CPTSD, grono emocji jest z przysłowiowej dupy i najczęściej są efektem lęków lub obaw.
Do tego punktu dorzucić muszę codzienne pisanie, za co jestem wdzięczny. Moja lista na dzisiaj:
Wdzięczny jestem:
• za śnieg i biel za oknem, co daje obraz czystości i porządku w okolicy.
• za to, że wymieniłem opony w samochodzie.
• że wszyscy w ludzie w internecie nie są skończonymi pojebami, chociaż takich jest pełno.
a pod koniec dnia napiszę, 3 rzeczy, które mnie najbardziej ucieszyły i jedną, którą jakby zrobił, dzień byłby jeszcze lepszy.
4. Akceptacja
Akceptacja obecnego stanu rzeczy. Od tego się zaczyna. Nie obrażam się na świat, bo świat mi nic nie robi. To jak postrzegam świat, jest skutkiem, jak się czuję wewnątrz. Czasami musiałem wrzeszczeć, walić pięściami, czasami płakać. Współczucie mi się wtedy należało i długo wypierałem tą potrzebę, bo redpill mi kazał być maczo, co obróciło się przeciwko mnie. A i za te konsekwencje jestem teraz wdzięczny. Okazało się, że jak sobie popłakałem, to żona nie odpaliła hipergamii i nie poleciała skakać na kutasie Czada.
Wracając do tematu. Potrzebowałem opłakać swoje dzieciństwo i siebie pożałować. Taki okres żalu musiałem mieć. **Trauma może mieć wiele źródeł i to niezależnych od nas. I to jest do dupy, bo to nie twoja wina. I bardzo mi przykro, że musisz przez to przechodzić. ** Jednak nikt inny tego za ciebie nie zrobi.
5. Edukacja
Zacznij czytać o leczeniu traumy, o głowie, o psychologii. To daje nadzieje. Nie jesteś pierwszy, nie jesteś jedyny. Lektury obowiązkowe:
• Strach ucieleśniony. Mózg, umysł i ciało w terapii traumy - Bassel van der Kolk
• Kiedy ciało mówi nie - Gabor Mate
• Potęga teraźniejszości - Eckhart Tolle
• Człowiek w poszukiwaniu sensu (dla perspektywy) - Victor Frankl
• Cokolwiek od Carla Gustawa Junga
• Cokolwiek od Roberta Greene-a
• Przebudzenie - Anthony de Mello
Jak ktoś ogarnia angielski
• John Bradshaw - Homecoming
• Complex PTSD - Pete Walker
• Cokolwiek od Petera Lavine
Pamiętaj, Twój świat będzie taki, jak go sobie w środku wymalujesz. Czas wymienić czarną kredkę na zestaw kolorowych farbek.