Cześć @waranzkomodo , rozmawialiśmy o tym zagadnieniu w tym tygodniu, trochę o tym myślałem, nie mam nic specjalnie odkrywczego do dodania, ale może skorzystasz Ty lub ktoś inny:
A ) W przypadku udzielania się na forach internetowych czasem wchodzi się w dyskusje z ludźmi, których na co dzień się nie spotyka - bo jednak większość z nas porusza się w ramach pewnej bańki, jedni wśród ludzi wykształconych, inteligentnych, na poziomie, drudzy wśród ludzi, których takich mianem określić nie sposób - jest to o tyle ciekawe, że można sobie poobserwować jak funkcjonuje i myśli jednostka, której w rzeczywistym świecie nie dopuścilibyśmy do siebie, a nawet jeśli jakimś cudem uda się jej wyrazić przy nas swoją opinię to wystarczy rzut oka na nią i już wiemy, że jej zdanie nie ma dla nas żadnego znaczenia. Zadziwiające jest jednak to, że w internecie profesor i menel potrafią zlać nam się w jedno. I tu jest pierwsza metoda radzenia sobie z komentarzami takich osób w internecie - trzeba sobie takie osoby zwizualizować.
Dobrze to opisał Krzysztof Stanowski:
VIDEO
Brutalne, ale to bardzo skuteczna metoda - u mnie działa 😉
B ) Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie “Po co dyskutuję” - czy chcę jedynie wyrazić siebie i własne zdanie, dowiedzieć się czegoś ciekawego, poznać punkt widzenia drugiej osoby czy też kogoś do własnego zdania usilnie, za wszelką cenę przekonać. Jeśli to ostatnie to niestety porywamy się na walkę z wiatrakami, a uczucie frustracji, bezsilności i złości będzie nam w takich dyskusjach nieodłącznie towarzyszyć. Zdecydowanie trzeba zmienić cel.
C ) Są tematy i zachowania, które stanowią samoczynne zapalniki - u mnie są to religia katolicka, lewicowa myśl gospodarcza, kary cielesne stosowane na dzieciach i jakiekolwiek inne zachowania, które skutkują ich krzywdą, a ostatnio także redpill. Traktuję je “osobiście”, powody tego stanu rzeczy są drugorzędne. Wiem, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że się odpalę, gdy dyskutuję na te tematy z kimś z drugiej strony barykady. Należy takich dyskusji zaniechać całkowicie, a jeśli już taką prowadzimy (bo jesteśmy upartymi głupcami) to skupić się należy jedynie na przedstawieniu własnych racji - punkt B. Z zachowań triggerują mnie: wszelkie manipulowanie moimi wypowiedziami, wbijanie w poczucie winy, gaslighting i próby narzucenia mi tego jak mam myśleć, funkcjonować i co mam czuć. Ze złością, która się pojawia w takich momentach nie mam zamiaru walczyć - witam ją z uśmiechem. Kiedyś takim sztuczkom ulegałem i złość jest dla mnie sygnałem, że wszystko jest tak jak być powinno.
D ) Trzeba zaakceptować innych ludzi takimi jacy są. Nie mylić tego z ich “kochaniem”, to nie ma nic do rzeczy. Jeśli ktoś jest manipulantem to akceptujemy to, że jest manipulantem. Jeśli ktoś jest narcyzem to akceptujemy to, że jest narcyzem. Jeśli ktoś jest ortodoksyjnym redpillowcem to akceptujemy to, że jest ortodoksyjnym redpillowcem. NIE PRÓBUJEMY GO ZMIENIAĆ, NIE MAMY TAKIEJ MOCY, MA PRAWO BYĆ TAKI JAKI JEST . A następnie podejmujemy świadomą decyzję czy chcemy z kimś takim wchodzić w dyskusję, mając na uwadze choćby wskazania z pkt C. Jeśli tego nie zrobimy to będziemy się stale dziwić, że manipulant manipuluje w dyskusji - czyja to będzie wina? 🙂
E ) Dyskusje nie mogą służyć temu, żeby pokazać nad kimś wyższość, okazać komuś pogardę czy udowodnić mu jakim jest tępakiem. Jeśli przystępujemy do dyskusji z takim nastawieniem to emocje mamy jak w banku - bo możemy się okazać większym tępakiem niż nasz rozmówca, a nasze ego tego nie zniesie.
F ) Nie wiem jak poradzić sobie z taką traumą. Tu bliskie jest mi zdanie @Anna i rada @Themotha , że warto ograniczyć takie fora do minimum albo w ogóle się na nich nie udzielać, a dyskusje prowadzić raczej na żywo, z osobami, z którymi warto dyskutować.