KimUnJest emocjonalne napierdalanki ad personam to bywają ostrzejsze niż to co się w realu widzi
W realu mogłoby być różnie.
Internet ma tą przewagę nad realem, że w kłótni możesz kogoś bezkarnie (no bo komu tak naprawdę chciałoby się z tym coś robić?) zwyzywać - tu wszyscy są “równi”, nie ma argumentu w postaci siły fizycznej.
W realu możesz dostać za to w ryj, dochodzi większy respekt do osoby od Ciebie wyższej i cięższej.
KimUnJest Te “znajomościowe” zauważyłem że są w większości zabierającym czas, nic nie wnoszącym small talkiem
Osobiście nie znoszę small talków, unikam tego jak ognia.
Czytałem kiedyś badania, które wykazywały, że small talki obniżają poziom inteligencji.
Pobieżne, powierzchowne relacje też mnie męczą - średnio obchodzi mnie to, co ktoś jadł rano na śniadanie czy jakie ma plany na popołudnie.
Mi chodziło o relacje bliskie, w których możesz się bezpiecznie odsłonić, gdy nikogo nie udajesz i możesz sobie pozwolić na zdjęcie bezpiecznego pancerzyka.
KimUnJest Z reguły najpierw czytasz ludzi, poznajesz ich profil czy jak to ładnie się mówi Avatar a potem na spokojnie budujesz sympatie bądź antagonizmy, które też są kolorytem naszego życia
Tyle, że może to być jedna wielka ułuda.
Spotkałem w realu dwie osoby, które miały na BS bardzo “mocarne” awatary - jak się okazało miały się one nijak do tego, kim w istocie te osoby były. Jedna prosiła mnie wręcz, żebym fakt naszego spotkania zostawił w tajemnicy.
W realu dużo trudniej jest ukryć własną nieśmiałość, pizdowatość czy pogubienie - w sieci taka osoba może pozować na króla życia.
Jeszcze jedna kwestia dotycząca mojego uzależnienia - bardzo zaniedbałem swoje pasje, praktycznie poszły one w odstawkę. Uwielbiałem motoryzację, stare samochody, pochłaniałem książki w ogromnych ilościach, słuchałem dużo muzyki - teraz jest tego dużo mniej.
To także jest dla mnie wskaźnik, że jednak mam problem.
Osobiście nigdy nie byłem od tego uzależniony, a gry odstawiłem z momentem zakończenia podstawówki, ale widziałem naocznie gościa, który miał z tym ogromny problem - mojego brata.
Nie skończył przez to gówno studiów, stracił dwa lata swojego życia.
Obrzydliwy nałóg, do którego cholernie trudno się przyznać.