A dla mnie ten wątek i ogólnie poszukiwania czegoś więcej pokazuje, że świat materialny nie wystarcza ludziom do egzystencji i jest to ponadkulturowe oraz ponadczasowe zjawisko. I może stać za tym mechanizm “niech ktoś weźmie odpowiedzialność za moje życie i pokieruje jak żyć” i tak pewnie jest niejednokrotnie, ale jednocześnie obserwuję idąc sobie przez życie, że jest to tak pierwotny, głęboko zakorzeniony konstrukt w psychice człowieka, że nie mógł się wykształcić podczas życia. Jung nazwałby to “nieświadomość zbiorowa”, a ja wolę podejście bez otoczki metafizycznej jako punkt wyjścia i obarczam za to epigenetykę (jako roboczą teorię).
Nawet w czasach dobrobytu (umownie to tak nazywam, bo od czasu jaskiń nie zrobiliśmy wielkich postępów mentalnych, a jeśli chodzi o rozwój cywilizacji humanistycznej to generalnie się zwijamy, niektórym takie posiedzenie w jaskini be bodźców zewnętrznych mogłoby dobrze zrobić) ludzie poszukują duchowości, jest to typowo ludzka potrzeba i jak widać na przestrzeni wieków, nic materialnego nie jest w stanie tego zastąpić.
Ja mam zasadę, że do wszystkich dziwnych osobliwości szukam rozwiązania na poziomie materii (mózgu) i to zazwyczaj wystarcza, a jak nie wystarcza to obserwuje dotąd, żeby się złożyło w logiczną całość, zresztą przy przyjęciu istnienia transcendentnej prawy jako formy najwyższej, która zawsze będzie działać w świecie za pomocą mechanizmów materii (w teorii nie ma na świecie takiej reakcji chemicznej, której nie można odwrócić, kwestia istniejącego katalizatora-odpowiednie dużego nośnika energii) bez poczucia sprzeczności, można dostrzegać wpływ samego istnienia prawdy na zachowania i działania innych. Nie muszą się dziać rzeczy niestworzone, aby dostrzegać takie niuanse w życiu.
Yolo Spotkałem dwie osoby, które potrafiły znać informacje do których nie mogły mieć dostępu. Chodzi o charakterystykę ludzi, umiały ją określać.
Tłumaczyły to tym, że widzą energię tych ludzi.
Masz na myśli tę oświeconą buddystkę zen z Picardii, co się o spadek kłóciła ze swoją rodziną i zdalnie łącząc się z moją aurą stwierdziła, że jestem emocjonalnie niedojrzała, to ta sama?
Tylko Niedzielskiemu nie mówcie, bo stracę robotę, zawsze bardziej się opłaca zdalna diagnostyka, a że “wróżka” ( czy jak zwał tak, zwał), kto by się przejmował w tym cyrku 😃