Moim zdaniem przyjaźń może występować wyłącznie pomiędzy niezainteresowanymi sobą seksualnie (nawet potencjalnie) osobami (np. siostra z bratem). Jest wtedy możliwa, choć mało prawdopodobna. Chyba, że mówimy o miłości, jako “najwyższej formie” przyjaźni (cudzysłów, bo np. moja żona się nie zgadza i w jej oczach nie byłem nigdy przyjacielem). Najgorzej w tym aspekcie mają osoby biseksualne, bo doborem przyjaciela rządzą bardzo podobne zasady, co doborem partnerskim.
Pomijając łatwość z jaką większość ludzi szafuje tym słowem (o tym za chwilę), przyjaźń damsko męska (obie strony hetero) najczęściej jest tworem tymczasowym, we wczesnych etapach życia zafałszowanym popędem seksualnym, a w późniejszych rozminięciem się oczekiwań i ról kulturowych.
Można to stopniować bardzo szeroko, ale tak definiuję zgrubne nawiązywanie się relacji:
Znajomość przeradza się w koleżeństwo, potem w przyjaźń (ewentualnie w zakochanie i miłość). Przeskakiwanie etapów w prawo zdarza się naturalnie (a w rzadko sprzyjających warunkach - więcej niż jeden). Przeskok w lewo o jeden stopień zdarza się rzadko, o wszystkie niemal zawsze. Żeby się wstrzelić w przyjaźń, obie strony muszą mieć granicę w tym samym momencie i to samo tempo przeskakiwania między etapami relacji.
Dochodzi również to o czym wspomniałem wcześniej - ludzie za szybko deklarują przyjaźń, co szybciej degraduje relację.
Pierwszym charakterystycznym etapem jest dzieciństwo (rozchwiana emocjonalność). Nie znam dorosłych psiapsiółek ani psiapsieli od przedszkola. Na moim przykładzie: To, że znam mojego przyjaciela od przedszkola (z przerwą na liceum) nie znaczy, że nim był. Zaczął wkraczać w tą rolę dopiero długo po zakończeniu edukacji i wymagało to dużo pracy po obu stronach.
Drugim (wyciągniętym w czasie) etapem jest, gdy zaczynamy stawiać pierwsze kroki w dorosłość. W moim życiu roiło się od ludzi, którzy deklarowali “przyjaźń” póki mogli czerpać z relacji (w moim przypadku głównie kobiety). Najlepiej podsumowuje to ich definicja przyjaźni - sprowadza się do określenia jednostronnej celowości i zakresu czasowego np.“Przyjaciel to ktoś z kim chcę się spotykać regularnie - przynajmniej raz w tygodniu”.
Trzeci etap, (gdzie dla odmiany zetknąłem się z dość trafnym deklarowaniem przyjaźni), jest dopiero w jesieni życia, po zakończeniu biegu za zasobami. Gdy człowiek jest zabezpieczony w kontekście swoich potrzeb może budować coś stabilnego. Nadal jest to rzadkie, bo sporo ludzi nauczonych jest już doświadczeniem, że deklaracja przyjaźni nie jest błahostką.