Johnny Popatrzył na mnie chłodno i dosyć bezceremonialnie zjebał 😆
Jego zdaniem flirt to używanie drugiego człowieka po to, żeby poprawić sobie samopoczucie/samoocenę/postrzeganie własnej męskości, coś nieetycznego (również w tym kontekście, że mam żonę)
Zazdrości, bo:
Johnny że kolega raczej nie ma sukcesów z płcią przeciwną, a z kobietami nie potrafi rozmawiać w ogóle (na moje oko się ich boi).
Chłopak poprzez niską samoocenę sam sobie odbiera szansę na wiele różnych doświadczeń z kobietami
Lęk to jest kurwa. Kierując się Nim stwarzamy hipotetyczne scenariusze i dajemy temu wiarę w związku z tym nie ruszamy się z miejsca
To najgorszy '‘złodziej’' życia
Johnny czy flirtujecie (bądź próbujecie flirtować) z przedstawicielami płci przeciwnej?
Tak, ale tylko wtedy kiedy nikogo nie mam
Johnny czy robicie to nawet, gdy jesteście z kimś w związku?
Nie z obcymi kobietami
Johnny czy bierzecie pod uwagę to, że druga osoba może to potraktować jako objaw Waszego prawdziwego zainteresowania nią i np. się zakochać?
Dopóki nic nie obiecujesz, nie jesteś do niczego zobowiązany
Gorzej jak coś obiecujesz, bądź dajesz nadzieje na coś więcej, a na końcu spadasz, wtedy jest to co najmniej niegrzeczne
Chyba że się z laską ustawisz na konkretnych zasadach.
Johnny jak ogólnie oceniacie flirt - czy podzielilibyście zdanie mojego kolegi, że można go używać jedynie wtedy, gdy rozpatrujemy drugą stronę jako naszego potencjalnego partnera?
Niekoniecznie
Flirtowałem z koleżankami w pracy
Nazywaliśmy to '‘flirt z zabezpieczeniem’' czyli to znaczy że poruszaliśmy się tylko w pewnych graniach i każda strona wiedziała kiedy skończyć
Ale to wynikało z lat wzajemnego tarcia, poznawania się i znajomości siebie i swojego poczucia humoru
Johnny Z drugiej strony świat pozbawiony flirtu wydaje mi się być cholernie nudny
Oj pewnie że tak!
Flirt, emocje, te podteksty, przeciąganie liny, gra słowami, dotykiem, te spojrzenia- przecież to jest czysta esencja
Chyba że ktoś jest zajebany dechami, to nie mam pytań