MalVina Ja mam wrażenie, że calkiem nie rozumiecie o co ja pytam. Nie chodzi o rzeczy wynikające z działalności tej osoby, jej akcji, jej emocji, jej jakichś uczynków, a o te wszystkie, ktore przytrafiają się wlaśnie z przypadku, bez jej udziału, i czynu prowokujacego do tych akcji.
Ależ ja rozumiem o co ci chodzi i przecież opisałem Ci to przykładem z autem i jazdą 180 km/h w terenie zabudowanym.
Spróbuję jeszcze raz prościej.
Każde zdarzenie w twoim czy moim życiu ma jakieś prawdopodobieństwo wydarzenia się, może być ono mniejsze lub większe bazowo ze względu na płeć, pochodzenie, inteligencje, miejsce zamieszkania, cechy charakteru itp.
Przykład:
Masz szansę 1 do 300 000 (liczby nie jestem pewny no ale jest ono bardzo niskie) na śmierć w wyniku uderzenia piorunem, możesz zrobić coś, żeby prawdopodobieństwo zwiększyć, na przykład stać przy krzyżu na Giewoncie podczas burzy.
Co nie oznacza, że osoba podczas burzy zostanie zabita piorunem albo, że osoba która nie robi nic, żeby piorunem nie dostać tym piorunem nie dostanie.
Możesz tam nazwać to pechem czy szczęściem, semantyka nie jest ważna, ja nazywam to zdarzeniem losowym.
Sama rodzina, w której się urodzisz ma ogromny wpływ na nasze życie, możesz nazwać szczęściem urodzenie się w bogatej, prawniczej rodzinie. No ale czy to faktycznie szczęście? Po prostu ktoś się urodził w takiej rodzinie i już, przecież nie czekasz na chmurce jako aniołek i nie losujesz losu w jakie ciało się wcielisz.
MalVina Myślałam, że ktoś miał kiedyś podobne rozkminy obserwujac siebie i ludzi, że faktycznie na niektorych spada więcej złych wieści niż na innych, a jeszcze inni spadają zawsze na 4 łapy, nic kompletnie nie robiąc
To tylko Twoja i ich subiektywna opinia.
Poza tym ludzie lubią zdejmować z siebie odpowiedzialność i przerzucać ją na kogoś lub coś innego, na przykład kapitana państwo albo właśnie pecha.
Oczywiście mogą się wydarzać złe rzeczy w naszym życiu, jednak osoby wyjątkowo “pechowe” w ich mniemaniu, przynajmniej te, które ja widziałem w życiu zazwyczaj szczęściu nie pomagały, wręcz przeciwnie, potem biadolenie jakie to one biedne i skrzywdzone bo mają pecha a innym się wiedzie bo oni mają akurat szczęście.
Przynajmniej ja taka prawidłowość z boku zauważyłem. No ale ja nie patrzę na to przez pryzmat emocji a logiki, nie wiem czy się zrozumiemy.
Cortazar to jest po-kurwa-ezja…. ;DDD