Panowie, kumpel został zaskoczony przez żonę ultimatum, że albo podpisze rozwód za porozumieniem, albo żona złoży pozew o rozwód. Już od dawna się nie układało, rozstawiała go po kątach. Kumpel spłacił w większości jedno mieszkanie (pracuje w IT), drugie przepisane na niego niego, trójka dzieci w okolicach 16, 7, 3 lat. Żona proponuje mu, że bierze mieszkanie, a on się wyprowadza i powiedziała mu kiedyś, że w zasadzie potrzebuje od niego tylko pieniądze. Chłop jest porządny, zawsze myślał, że jakoś to będzie, więc jest teraz z ręką w nocniku. Żonka ma podobno jakiegoś starego przyjaciela “prawnika” i kręci już aferę, u koleżanek, mamusi, jaki to on nie jest zły etc. A więc jest już wiele kroków przed nim, ponadto widać, że szykowała się od jakiegoś czasu. Nie mam praktycznych doświadczeń rozwodowych, ale nawet moją mizerną wiedzą, czułem, że rozmowa mu pomogła, niestety nasz mindset jest wciąż dość niszowy 🙂
W pierwszej kolejności poleciłem mu, żeby skonsultować się z dobrym prawnikiem i nie żałować pieniędzy. Dodatkowo, nie wdawać się w kłótnie i być kulturalnym, bo może nagrywać, a samemu kupić dyktafon, na czarną godzinę i żeby się pilnować, bo żona pewnie szuka haków. Dodatkowo liczyć pieniądze, żeby nie było tak, że on płaci za wszystko, a ona tylko za zakupy na allegro..
Co byście polecili mu, żeby chłopina poczuł, że choć trochę kontroluje sytuację? Jakie pierwsze kroki, o co pytać, jak rozmawiać i o czym z prawnikiem. Czy ewentualnie, ktoś z “doświadczeniami” mógłby z nim pogadać?
Czy ktoś poleca “Poradnik rozwodnika” naszego “zaprzyjaźnionego” forum, albo inną lekturę? Kolega potrzebuje szybkiego zastrzyku praktycznej wiedzy. Ktoś ma jakiś sprawdzony kontakt, do starego wyjadacza? Z tego co rozumiem, to na razie chodzi raczej o same konsultacje. Nie wiem, czy prawnik jest potrzebny koniecznie w tym samym mieście.