Cortazar Ja na przykład lubię odwiedzać rodzinkę z okazji świąt katolickich, takich jak Boże Narodzenie - co to w ogóle za niedorzeczna nazwa - albo Wielkanoc - kolejny absurd słowny - świetnie się wtedy bawimy. Ale bawimy się świetnie również wtedy gdy nie ma żadnego oficjalnego święta a jednak się spotykamy.
Niektórzy być może potrzebują łatek czy wskazywania co robić kiedy i jak. Mi to nie potrzebne ale się dostosowuję do okoliczności przyrody poprzez wcześniejsze zdzwanianie, umawianie i ewentualne spotykanie lub nie.
Zgadzam się osobiście z każda wypowiedzią tutaj czyli @Imbryk czy @Themotha.
A co do tej powyższej będzie to nawiązanie i odpowiedz o moich doświadczeniach i dlaczego sam temat mi się nasunął. Ja nie odchodzę praktycznie żadnych świat publicznie. Jeśli jakieś „obchodzę” czyli tak jak tutaj @Cortazar, dostosowuje się,
spotykam z rodziną w bardzo bardzo małym gronie. Nie lubię dużych rodzinnych zjazdów. Takie moje preferencje. Ale zarówno ja, jak i mój mąż doświadczyliśmy stygmatyzacji ze strony społeczeństwa jeśli powiedzieliśmy, że nie obchodzimy danych świat albo nie zgodziliśmy się do czego np. dołączyć. Np. dzień kobiet osobiście nie obchodzę, jeśli mój mąż mi sam zechce coś dać kupić czy tam dać buziaka bo jestem „jego kobietą” jest mi bardzo miło. Zawsze mówię, że to takie kochane z jego strony i bardzo doceniam.
Dla mnie to święto jest dla osób które chcą je obchodzić (czyli chce komuś złożyć życzenia publicznie prywatnie) lub dla osób które maja partnerki cxy chcą je docenić lub przyjaciółki które jako kobiety doceniają swoją obcecność.
Jednakże sama nie składam żadnych życzeń ani kobietom ani mężczyznom (analogicznie do swieta mężczyzn, z którymi nie mam bliższych relacji) przez to doznałam krytyki. Mój mąż też nie składa życzeń kobietą, które nie są dla niego bliskie. Jego krąg jest jeszcze węższy czyli kobiety z rodziny, żona, mama czy teściowa. I również był zmuszany do składania wszystkim życzeń bo tak wypada. Czy dawania prezentów czy składania się na prezenty (co uważam osobiście za dziwne, ale kto co lubi) bo wypada. Jeśli ktoś chce, nie ma problemu, ale jeśli ktoś nie chce, nie wyznaje przynależności do danej grupy, nie czuje się na siłach, zwyczajnie jest na nie to mam wrażenie że doświadcza albo stygmatyzacji albo otwartej krytyki albo łatek albo pasywnej agresji. Ja nawet doświadczyłam otwartej agresji bo jak mogę nie chcieć czegoś obchodzić a chce tylko towarzyszyć przy obchodzeniu, boje się co by było gdybym odmówiła. I tu mówię zarówno o świętach takich jak święta religijne nie tylko katolickie, dzień kobiety jak i dzień Niepodległości czy Haloween oraz wielu innych.
Stymatyzacja dotyka nas w zależności od święta z różnych grup osób: osób religijnych bo jakiegoś święta nie chce obchodzić, matek bo nie chce dać dzieciom cukierków bo nie obchodzę haloween, kobiet bo nie składam życzeń, (i tu uwaga!) mężczyzn - nigdy, nie zdażyło mi się by jakiś mężczyzna miał pretensje, że nie dostał życzeń w dniu mężczyzny czy chłopaka, ciekawe to zjawisko, niepodległości - od wszyskich którzy obchodzą i tak możemy wymieniać w nieskończoność 😂.