[usunięty] U mnie podobnie, tyle, że działo się to zawsze po pijaku.
Ja na szczęście nie, to są normalne wyznania do których nie potrzebuję alkoholu. Potem się wyzywamy od tanich kurew i szmat.
[usunięty] Generalnie za mężczyznami z mojego otoczenia nie przepadam, jako żonaty i dzieciaty facet mam do czynienia głównie właśnie z takimi facetami, a oni są zazwyczaj mało interesujący. Możliwe oczywiście, że za dużo wymagam od rzeczywistości, ale rozmowy o wiecznie tych samych tematach i wysłuchiwanie przechwałek mnie po prostu nuży.
Nie, nie jesteś wymagający po prostu ograbiłeś się z możliwości otwarcia się na ciekawych ludzi przez przytłaczającą szarzyznę życia.
[usunięty] iedy nagadałem mojemu wieloletniemu “przyjacielowi”, że zachowuje się jak cipa przy swojej żonie i powinien czasami wyartykułować jej swoje zdanie, a nie jedynie wykonywać jej rozkazy przestał się do mnie odzywać 🙂
Nie wtyka się kukoldom redpilla bez odpowiedniego wprowadzenia to trzeba odpowiednio opakować aby zadziałało. Nie można komuś wmawiać, że wszystko w co wierzy jest iluzją a on frajerem - ot tak.
A może chcę mieć szczere relacje oparte na poznaniu swoich wzajemnych racji?
Może mi jest łatwo mówić bo jestem kawalerem (czadem oczywiście) mam wolny zawód, spełniam marzenia, w sensie marzenia zawodowe są moimi marzeniami życiowymi i mam z zasady na laski wyjebane. Nie mniej mam kolegów 40+ z rodzinami którzy znaleźli się w sytuacji które tu znamy. Dzieci, oni zarobieni żonki - pełny zestaw wymagań i czysta pogarda do mężów. Fajni goście kiedyś z ogromem pasji nie takie placki z bloków w kapciach tylko sporty, aktywność, przygoda - kiedyś. A teraz -
Małżeństwo 1
On cuda wianki wymyśla żeby było fajnie, sympatyczny, zaradny, do serca przyłóż wpatrzony w dzieci jak w obrazek no i oczywiście “za dobry”. Ona na etacie w przedszkolu zero rozwoju, seksu i wiecznie dzwonie z pretensjami na męża do rodziców swoich oraz groźby “że się wyprowadzi” (oczywiście on ma to sfinansować XD) a ty misiu martw się o wszystko więc się martwi i zarabia x4-5 tego co ona i ciągle za mało. Koleś nie kuma co jest grane przecież się “stara” o jego proszeniu się o seks to nie wspomnę.
Małżeństwo 2
Tak jak wyżej cuda wianki, Pani zaczęło odwalać, tinder, shittesty poziom Saturn, pogarda pokpiwania w tym samym czasie misiu - staraj się zarabiaj ja teraz mam “czas dla siebie”. Więc dla tych dzieci dla tego domu koleś robi co może i kompletnie nie wie co się dzieje w jego życiu za co, przez co? Co zrobił złego skoro robi wszystko co może? On przeczeka, jej minie etc etc etc (rzyg kurwa stąd aż do Kanady). Creme de la creme -
-gość chciał się w końcu zabić i pomyślał jak na pogrzebie żona zobaczy ilu ludzi przyszło, zrozumie co straciła
X K U R W A D
WHUJ
Z oboma tymi kolesiami byłem w związkach natury zawodowej ale bardzo serdecznych a ponieważ ciągnęło ich do łobuza, więc łobuz postanowił zadziałać. Pomijam bekę z ich tekstów “kiedy się ogarniesz” jednocześnie mieli w domu to co wyżej. Nie chciało mi się już słuchać tego lamentu tego ich niezrozumienia rzeczywistości. No i ten lekkoduch bez dzieci któremu łatwo mówić jakim jestem - ja. Powoli wyjaśnił im wszystko od redpilla poprzez borderline jednej z wyżej opisanych pań, hipergamia no i przede wszystkim, że są lamusami którzy porzucili swoje ja dla rodzin wiec dostali pogardę.
Wcześniej beka, ściana, jaka terapia, jakie DDA, ty też miałeś depresję? To jest na serio? Poziom rozumienia rzeczywistości towarzyszka Colemanka.
Minął jakoś rok jeden pracuje nad sobą na terapii i już wszystko rozumie. Obaj się nie rozwiedli się ale obaj prawie w pełni odrobili zadanie domowe. Spełniają pasję, wyjebali się na żony dając im ultimatum - ja od teraz wracam do starego siebie albo pracujemy nad rodziną albo nara, odechciało mi się, najpierw moje zajawki, dzieci zaraz za mną a ty rób co chcesz.
Nie wstydzę się ułomności, epizodów depresji, DDA, upadku, smutku tego że mi w huj nie wyszło i byłem bezradny. Mówię o tym i huja kladę co inny “samiec” o tym sądzi. Nie startuje w peletonie co kto i dlaczego ma a jak słyszę te teksty to po prostu nie ciągnę takich relacji. Jesteśmy sumą energii które przyciągamy. Jak czuje energię pogardy i wyższości to daje pstryczka w nos i się żegnamy.
Szkoda mi czasu na to
Więc da się lub przynajmniej czasem się da. Są oczywiście kukoldy nie do odratowania, cóż, trudno.
Zgadnij jak bardzo są mi wdzięczni?
b a r d z o
Pogardzają mną? Bo opowiedziałem o słabości, że przejebałem że mówiłem że płakałem?
Nie
Chwalmy Pana