Kiedyś przez chwilę miałem być podwykonawcą dla firmy X która zgarniała milionowe sumy od Unii na “innowacyjność”.
A konkretnie na połączenie “badań” nad VR i szkoleniami dla motorniczych. Aby po chwili zgarnąć przetarg dla zrobienie jakichś “innowacji” w muzeach w czym miałem pomagać ja, jako wykonawca i pomysłodawca owego wnętrza, tak najkrócej mówiąc.
NIerentowna, nierzetelna, spóźniająca się z wypłatami spółka która tak na prawdę raz do roku przeprofilowywała się i zgarniała zlecenia tylko dlatego, że mieli jakiś układ przetargowy, kompletnie psuli rynek w którym paskudzili i tylko czasem żeby tak wszystkiego kompletninie wyjebać zatrudniali fachowców a resztę sami “wymyślali”.
Słowo innowacja było chyba ich ulubionym, jak ktoś będzie w muzeum Kopernika w Toruniu kiedyś to ja chętnie opowiem ze szczegółami jak przekurwione zostały tam nasze pieniądze. To tylko kropla w morzu ale nie mogłem uwierzyć, że aż tyle osób może być zaangażowanych w takie dziadostwo i ta łajba dalej płynie.
W skrócie - wygrali ogromny przetarg na skomplikowane budowy, instalajcje etc i modernizacje muzeum a później zaczęli się zastanawiać czy się na tym znają.
Ostatecznie się z tego wymiksowałem i nie żałuje jest z nich branżowa beka i wyżej unijnego finansowania nie podskoczą jednak niestety still.
Natomiast była to dla mnie wyśmienita lekcja - tylko wolny rynek, kształtuj nazwisko, kształć warsztat żadnego układania się w dziwny pojebane relacje z lamusami. Po czasie nie żałuję, już nawet nie o hajs chodzi ale o “core ” myślowy z którego się uwalniłem i sam zacząłem szukać sposobu, aby zarabiać zatrudniać się u lepszych od siebie i szukać tych od których mogę się uczyć a nie mieć z nich bekę.
Trochę zajęło ale dobrze myślałem.
Taka przypowiastka.