statusquo Nie pamiętam źródła, ale słyszałem dość ciekawą opowieść, o gościu, który uważał, że kobiety lecą na samochód, po czym zapierdalał na niego i jak se w końcu kupił, to zaczął startować do kobiet, być “fifa-rafa” i jakoś to w końcu poszło.
Zapomniał tylko że wyjeżdżając na ulice, spotyka po drodze znacznie droższe i lepsze auta.
statusquo Czyli w jego mózgu jedno warunkowało drugie, więc bez tego swojego wymarzonego auta nawet nie próbował i nawet nie startował.
Bo miał dziury w mentalności.
Tylko puści ludzie afiszują się rzeczami materialnymi by podnieść swoją wartość.
Zabierz takiemu auto i znowu jest nikim.
Spotykałem się z fajnymi dziewczynami jezdząc starą Honda Civic wartą 2,5k pracując na stażu w restauracji.
Bo moja siła była gdzie indziej niż w kolorowej konstrukcji na kołach.
statusquo Być może fura i kasa stanową duży faktor, ale to wciąż tylko faktor i wiele innych faktorów o niższym priorytecie może przeważyć szale..
No tak, ale czy byś chciał mieć kobietą która leci na Twoje auto?
Toć to prostytucja zakamuflowana. Spotka gościa z autem droższym i Cię zostawi.
W dodatku zapierdalanie i ustawianie życia pod to co się kobietom podoba, to droga donikąd.
statusquo Wydaje mi się, że pieniądze dają Ci “diminishing returns”.. czyli im masz więcej, tym mniejsze mają znaczenie..
Pieniądze dają wygodę, ale wygoda to nie znaczy szczęścia w życiu.
Sam mając 10zł na koncie myślałem że mając 1000 będę szczęśliwszy.
Obecnie mając status który mi pozwoli żyć względnie spokojnie przez wiele lat, wcale nie odczuwam mniejszej ilości problemów czy przeciwności
Życie jest wygodniejsze, ale zmagania i przeciwności te same, a nawet większe.
statusquo Przez to, że żyjemy ogólnie w relatywnie ubogim społeczeństwie (chociaż nie w skali globalnej) to się patrzy na kasę, ale wydaje mi się, że głównie dlatego, że człowiek chciałby żyć w pewnym standardzie, przekroczyć próg szczypania się o wszystko i ograniczania co chwila.
Tak. Kwestia pokoleniowej biedy w społeczeństwie i wiecznej walki o byt.