Hm w sumie to można powiedzieć, że zostałem wychowany tylko przez matkę, więc mogę opisac, jak to wyglądało z mojej perspektywy.
No więc tak, wychowałem się przy matce i babci. Mam brata noi on jest całkowicie inny z charakteru niż ja. Podobni trochę z wyglądu, ale woda i ogień. W sumie z ojcem, jak byłem mały też trochę mieszkałem - no w sensie ja, brat, matula i ojciec, tak we 4. Od małego sprawiałem problemy, dostawałem wpierdol i od ojca i od matki wtedy, ale nic sobie z tego nie robiłem w sumie to się śmiałem, że mnie to nie boli. Potem zamieszkałem z samą matulą,babcią noi bratem. Zaczeło się, dziwne wpajanie zachowań. Robienie ze mnie jakiejś typowej cioty, ciągle mówienie żeby być dobrym dla ludzi itd. To tak w dużym skrócie. Brat to wszystko łyknął i ja w sumie też trochę, ale przyszedł kluczowy moment. Poszedłem do bursy, kilkadziesiąt km od domu. Przyjeżdżałem tylko na weekendy, miasta wcale nie znałem, nikogo w sumie nie znałem idąc tam. Chłopaki z całej Pl, przyszła taka weryfikacja, bo niektórzy mając 13-14 lat to płakali za matką np xd xd. Noi wtedy jakoś się odpaliłem. Ktoś tam próbował po mnie jechać na początku i ja to zauważyłem, to dostali po łbie. Zaczeły się takie pierwsze szkolne miłoście, w sensie to już to był ten etap, że kto miał fajną dziewuszkę, to każdy mu zazdrościł. Oczywiście alkohol powoli, fajki noi czasami zielsko też się pojawiło czasem. Mówię tu o okresie gim. Jako jeden z 2 czy tam 3 chłopaków nie miałem kocenia tylko. Przyjeżdżałem na weekendy do domu, ale czasem było tak, że np jak wróciłem w piątek wieczorem to w sobote rano szedłem do kolegi i wracałem w niedzielę. Nooo matce i babci całkiem się wyrwałem ,,spod ich kontroli". Miałem trafić do ośrodka bo raz ostro odjebałem i miałem niesamowitego farta, że nawet sprawy nie miałem w sądzie o to. Nie byłem jakimś patusem czy coś, po prostu zostałem zaatakowany i musiałem się wtedy obronić a typ upadł i cały łeb w krwi nagle był. Przez ten okres czasu 0 kontaktu z ojcem miałem. Myślę, że matka pozwolała mi na wiele, ale robiła ze mnie pizde. Nie musiałem się uczyć, wiedziała, że pale i mam krzywe towarzystwo to nic nie mówiła. Tylko wpajała głupoty, żeby być miłym dla innych zawsze itd itd. Potem pod koniec gim się ogarnąłem i zacząłem uczyć, zerwałem z krzywym towarzystwem itd itd. Poszedłem do dobrej szkoły, rzuciłem fajki całkiem, regularna nauka, zarabianie dorywcze. Zostało mi to, że nie może być tak, że ktoś mi kurwa wchodzi na głowę. Nie mogę patrzeć, jak moja matula i babcią są wykorzystywane i wyśmiewane przez ludzi bo są dobre. Z matką i babcią mam tak, że niby je kocham a jednocześnie nienawidzę. Nienawidzę ich za takie bycie dobrym za wszelką cenę, bycie wykorzystywanym na każdym kroku. Mieszkam z nimi to jestem tępiony o to, jak walczę o swoję. Cały czas jakieś gówno próbują wpajać do głowy. Matula narzeka na okrągło na życie, robi awantury jakieś na chacie, że babcia jej nie dała pół bańki na start, jak wujek swojej córce. W chuj ryją banie takie akcje i to na okrągło. Nienawidzę takiego pieprzenia, bo raz musieli mnie ratować w szpitalu, czułem się, zombie i kurwa nic nie narzekałem. A ona zdrowa i takie akcję odpierdala. Brat jest kompletną ciotą. Matka i babcia wciągneły go w swoją ,,gierkę". Wystarczy, że na niego krzykne i potrafi się rozpłakać a jest w wieku podobnym do mojego. Nie wiem, jak on sobie poradzi z takim charakterem. Ojciec się odezwał może z rok temu, ale ja to go traktuję, jak bankomat. Jestem miły bo dostaję od niego kasę takto pewnie bym miał wyjebane. Taka prawda i mówię to jako młody chłopak który nie ma nawet 20 lat. Jeśli ojciec ma dzieciaka w dupie przez x lat to nic relacji nie nadrobi. Zostaję dla dzieciaka tylko bankomatem dla przyjemności.
Mam ostatnio spięcia z bratem często, bo on potrafi mnie uderzyć a ja nie mogę bo matula mówi, że go ruszę to od razu na pały. Czaicie, takie to już jej oczko w głowie. On może mnie kopać a ja mu oddać nie mogę. xD
Ostatnio dzwoniła do ojca kilka dni pod rząd. Prosiła żeby mnie zabrał do siebie i żeby zrobił ze mną porządek. Ojciec wbijał codziennie aż przyszedł ten moment, że zadzwoniła na mnie o 23 godzinie do niego. On przyjechał wkurwiony w chuj. Mówi do mnie czy mnie ustawić, łapie mnie za ramię a ja się po prostu z niego śmieje. Nie boję się go zwyczajnie. Mówię mu w twarz, że gdzie był przez tyle lat, jak chlał też itd. Powiedziałem, że ojca nie mam i żeby wypierdalał. Noi miał łzy w oczach, pojechał i go zablkowałem. Matka załamana bo myślała, że boje się ojca, on przyjedzie i mi najebie. Podobna sytuacja, jak @“[usunięty]”#72 .
Potrafiła wymyślać głupoty, że ją wyzywam i jego, że go biję itd a jak przyjeżdżal i powiedział, że mnie weżmie to się sama przyznawała, że wymyślała te głupoty, żeby mnie wziął do siebie i żeby przyjeżdżał szybciej. xD
Mam zamiar stąd wypierdolic, jak najszybciej. Człowiek może kurwa do więzienia trafić, jakiś gnojek cie kopie, plunąć na ciebie potrafi a zareagować nie możesz bo matula grozi policją. Wiadomo, że to obrona własna, ale boję się też, że jak zgłosi to wymyśli na mnie jakieś kurwa głupoty i mi przyszłość zjebie. Jak ja kurwa udowodnie, że w obronie mu oddaje? Jak matka potwierdzi, że go uderzyłem za nic. Takie to życie przejebane. 🙂
Nigdy jej tego nie wybaczę. Nie odzywamy się praktycznie wcale, ma drugiego synusia to niech sobie go chowa. Zobaczymy, jak sobie w życiu poradzi.
Jeśli chodzi o facetów wychowywanych przez ojców to też zależy, jak to wygląda. Mam kolegę kilka lat starszego. Matka gacha znalazła nowego, z nim dziecko itd a jego w dupie miała bo facet jej nowy zarządził, że nie chce widzieć czyjegoś bachora w jego domu. Mieszkał z ojcem który go napierdalał pasem, prętami itd zresztą był skazywany za przemoc w rodzinie. Kolega nie raz chodzić nie mógł wyprostowany, tak dostał po plecach. Jak prosił matki, żeby go zabrała od niego to ona, że nie ma jak i dawała mu ze 100zł. Trwało to trochę lat, on sie wyprowadził od ojca i ma święty spokój. Jego młodszy brat sporo mieszka z nim i kolega chcę go wyciągnąć od tej patoli. Gość nie jest żadnym samcem alfa tylk zwykłą pizdą który biję rodzine a boi się do kogoś innego odezwać bo by w ryj zarobił od razu. Dla innych miły a rodzinkę napierdala. Chleje dzień w dzień, z roboty go wyjebali, długu ma w chuj bo firma mu kiedyś padła. Na koledzę też się to bardzo odbiło. Boi się konfrontacji, jest taki stłumiony mocno. Popadł ostro w nartkotyki, alkohol przez to. Szkoda chłopa. Jego stary to typowy przegryw który pije i biję bo w życiu mu nie wyszło.
Rozpisałem się, ale ciężko było to opisać krócej wszystko. 😉