Introspekcje.
Sesja egzaminacyjna na pierwszym roku analityki medycznej dobiegła końca.
Zaliczyłam semestr, lecz miałam poroprawke z matematyki, chyba, bo po ostatnim lektoracie z angielskigo absolutnie przestał interesować mnie ten kierunek na Wydziale Farmaceutycznym w Wielkim Uniwersytecie Magicznym.
Jolka, babka od angielskiego, która z niepojętą do dziś dla mnie emfazą w głosie wyjanawiła Xenon fonetycznie jak imię Martyniuka (bez brytyjskiego akcentu) przelała szale goryczy podczas mojego ostatniego dnia na tym wydziale.
Co seminarium naigrywał się z moich błędów w wymowie, każda praca dodatkowa była oceniana negatywnie, generalnie nie pałała do mnie sympatią z niewiadomych toteż irracjonalnych dla mnie powodów.
Akurat mnie sobie upatrzyła, tak “wypadło”.
Tego dnia aura pogodowa nie była najprzyjemniejsza, na zewnątrz zimno i mokro, pochmurno, chyba przedwiośnie rozpoczynało swoje preludium, a ja na parterze centrum dydaktycznego, podczas lektoratu z inglisza chemicznego, patrząc przez okno, marzyłam aby zajęcia skończyły się najszybciej jak to tylko możliwe, ale sekundnik na tarczy zegara przesuwał się nieubłaganie w czasie rzeczywistym.
Raz, że ton jej głosu był dla mnie irytujący, dwa ośmieszanie przy całej grupie dziekańskiej potęgowało we mnie wewnętrzne napięcie, ciężkie do przeskoczenia, od tak…
Kolejna kompromitacja w pronansijeszon podczas tłumaczenia tekstu reakcji chemicznej, podsycona poniżającym komentarzem prowadzącej lektorat przypieczętowała moją decyzję.
Chuj, nie będę marnowała życia na te studia.
Zaraz po powzięciu decyzji napłyną błogi spokój, to są moje ostatnie godziny na tym kierunku, więcej nikt mnie nie zmusi aby tu przychodziła- myślałam. Mimo, że uwielbiałam laboratorium, chemię, kolokwia praktyczne były dla mnie niesamowitą satysfakcjąm z indetyfikowania związków chemicznych, ten mały “szczegół” zaważył na moim rozstrzygnięciu.
Więcej tu nie przyjdę.
I tak oto, Jolka, baba od angielskiego swoją nikczemnością “pchnęła” mnie do podjęcia jednej z lepszych decyzji w moim życiu.
“Pójdę poprawić maturę i będę lekarzem, a żeby niewierny Tomasz nie czuł się lepszy ode mnie, bo jest na lekarskim, wcale nie jestem głupsza i nadaję się do kontaktu z ludźmi”.
Tomasz jest dzisiaj ulanym lekarzem rodzinnym, ja natomiast jestem bardzo prawodopodobnie najmłodszym biegłym sądowych z dziedziny psychiatrii w tym kraju.
Czuję wewnętrzną satysfakcję ze swojej drogi i błogą zgodność, co do miejsca, w którym aktualnie się znajduję, bez zbędnych urazów.
Jest ekstra! 😃