Imbryk Zapraszam wszystkich do wrzucania swoich spostrzeżeń i dyskusji.
Dobry temat, sam mam go ostatnio trochę na tapecie.
Czy umie ktoś dobrze przetłumaczyć na polski słowo “abuse”? Ostatnio się nad tym zastanawiałem i najlepsze co wymyśliłem to “znęcanie się psychiczne”, ale jakoś tak zbyt “ciężko” brzmi.. a może nie?
Jest jakieś dobre określenie w języku polskim na takie “lżejsze znęcanie się psychiczne”. Bo jeśli ktoś Ci wbija nawet nie delikatne szpileczki tylko gwoździe, przez całe życie, to czy to już jest znęcanie się psychiczne?
Z jednej strony, człowiek jak od małego coś takiego widzi, to jakby z automatu koduje, że “on/ona taki jest / taki ma charakter” i bardzo ciężko jest wyłapać w tym przemoc, bo reagowanie przez lata na to staje się tak automatyczne, że postrzeganie takiego zachowania jest tak naturalne, że staje na równi z na przykład “on lubi schabowe”.
Wydaje mi się, że jeśli z taką osobą nie da się dogadać, to jedyny sposób jest się maksymalnie odciąć. Jeśli ktoś raz na Ciebie naskoczy, ale później mówi, że no, sorry, nie wie Co w niego wstąpiło, przeprasza i przez jakiś czas jest dobrze, to jest szansa na poprawę. Każdy czasem wyjdzie wkurwiony z roboty, zobaczy, że go ktoś zarysował na parkingu, a po drodze jeszcze dostanie mandat, ale takie “hat-tricki” nie zdarzają się raczej częściej niż raz na parę ładnych miesięcy. Zresztą ja czasem mówiłem, “jestem wkurwiony, zostaw mnie, bo będę gryźć” 🙂 A jak ktoś nie posłucha, to znaczy, że sam wkłada palucha w imadło..
Ja mam tak z ojcem, że nigdy nie wiadomo czy się o coś przypierdoli czy nie. Zresztą zawsze miał taki charakter.
Jak jeszcze byłem na studiach to napisałem mu maila, że zerwę z nim wszelki kontakt, jak będzie się tak zachowywał, bo nie mam zamiaru żyć w taki sposób, że nigdy nie znasz dnia i godziny kiedy ktoś na Ciebie się wydrze i przypierdoli nie wiadomo o co. Zawsze się z nim darłem i kłóciłem, bo raczej nie lubię jak mi ktoś dmucha w kasze, ale ostatnio sobie uświadomiłem, że to jest coś więcej niż tylko tarcie charakterów. Faceci są naturalnie oswojeni z przemocą, w tym przemocą psychiczną, więc to jest coś w miarę naturalnego i bardzo ciężko znaleźć granicę pomiędzy “przepychankami” a już faktyczną przemocą psychiczną. Ale jeśli się z kimś takim żyje, to taka interakcja jednak drenuje energię życiową.
Często jest tak, że w interakcji z kimś takim podświadomie nastawiasz się mentalnie na to, w jaki sposób interakcja będzie przebiegała i zmieniasz swoje reakcje. To tak jakby pięść leciała w kierunku twojego brzucha, to pół sekundy wcześniej przygotowujesz się psychicznie “na impact”. To jest podświadoma automatyzacja zachowania, ale moim zdaniem w dłuższej perspektywie można dostać raka od takiego tłumienia emocji..
Ja akurat miałem to szczęście, że jestem dorosły nie mieszkam z nim tyle lat, że wiele razy zdążyłem już o tym zapomnieć. Dlatego dobrą metodą jest po prostu nie nastawiać się na “przyjebanie”, ale po prostu się zrelaksować, wprowadzić w dobry humor i traktować ten dobry humor jako kryterium, tego jak przebiega interakcja. W tej samej sekundzie co czujesz, że ktoś Cię wyprowadza z tego dobrego stanu, mówisz, że nie masz ochoty gadać, i się rozłączasz. A jak się ktoś dobija telefonem, to wyłączasz telefon. Tj, jeśli jesteś w tej szczęśliwej sytuacji, że z kimś nie mieszkasz.. jeśli mieszkasz.. to cóż.. jeśli mieszkasz z kimś kto się nad tobą znęca psychicznie i nie ma żadnego światełka w tunelu, że sprawy będą miały dobry obrót.. to cóż.. moim zdaniem decyzja jest oczywista..
Zresztą, na tą technikę wpadłem jak eksperymentowałem z głodówkami. Organizm jest ospały i osłabiony, w tym psychicznie i czasem po prostu na toksyczne zachowania reagujesz niemal bólem żołądka, emocje mogą być wtedy trochę bardzie spotęgowane. Dlatego, po prostu w tej samej sekundzie kiedy, zaczynasz czuć, że żołądek zaczyna Ci podchodzić do gardła to się rozłączasz.. i tyle.. Moim zdaniem to jest w zasadzie dość proste. Jeśli negocjacje nic nie dają, to nie ma co negocjować. Trochę jak w tym powiedzeniu, że Ci się firma nie podoba “można zmienić organizację, albo zmienić organizację” (if you know what i mean 😉 )
Do tego, warto się nauczyć, trochę zdrowego egoizmu, jak nie masz na coś ochoty, to mówisz, że nie masz ochoty i chuj.. I nie ważne, czy wypada czy nie i czy się ktoś zdenerwuje, bo dostał odpowiedź nie taką jak chciał. Już kilka świąt nie byłem w domu, bo nie miałem ochoty i chuj. Najgorsze jest jak się właśnie mieszka z kimś takim, kto Ci wierci dziurę w duchu. Właśnie dlatego rozstałem się z byłą, bo czułem, że jeszcze trochę to bym udusił albo siebie albo ją. Decyzji nie żałowałem nigdy, a od tamtego czasu jestem o niebo szczęśliwszy..
Pamiętam jak kiedyś matka zadała mi jakieś “pytanie sondujące” które wiedziałem do czego zmierza i nie miałem ochoty na tą konwersacje i powiedziałem, że jej nie powiem, “a czemu”.. “bo nie”.. trochę się rzucała, ale ten argument jest nie do podjebania 😉.. pamiętam to zwarcie styków.. 🙂
Nie wiem, czy to Ci coś pomogło, część postów przeczytałem pobieżnie, a ten potraktowałem trochę jak zebranie własnych myśli, więc może być trochę nieskładnie..
LaLibertine Pożądany obraz siebie przesłania im wiele aspektów rzeczywistości, w tym prawdę o ich zachowaniach wobec partnerów
Temat trochę powiązany, z wikipedi:
Urojenia (łac. delusiones) – zaburzenia treści myślenia polegające na fałszywych przekonaniach, błędnych sądach, odpornych na wszelką argumentację i podtrzymywane mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość.
To mnie zainteresowało, zwłaszcza to “odpornych na wszelką argumentację”. Z taką osobą nie można rozmawiać merytorycznie, bo jest odporna, zawsze potrafi obrócić kota ogonem, nigdy nie jest winna, zawsze winni są inni.
Poza tym, każdy ma w stosunku do swoich zachowań drastycznie większą tolerancję niż do innych, więc często się zdarza, że tak osoba może pogardzać i walić złośliwe komentarze, komuś kto ma 5 nadmiarowych kilogramów, nie zauważając, że sama ma ich 40.. Ale zmierzam do tego, że ktoś kto się czepia, zawsze ma jakiś tam swój własny motyw, ale skoro nie jest możliwe zmienienie ich zdania, albo emocji.. to po co marnować w ogóle prąd..