Imbryk Zapraszam wszystkich do wrzucania swoich spostrzeżeń i dyskusji.
Spotkałem się z trzema rodzajami toksyczności, jeśli chodzi o kobiety.
Pierwszy rodzaj to wyrachowanie, celowe złe działanie i mocne granie na siebie kosztem partnera. Spory zestaw manipulacji.
Dosyć łatwe do wyłapania, bo najbardziej jaskrawe.
Drugi, to problemy emocjonalne.
Taka osoba potrafi funkcjonować w miarę normalnie, kiedy nie ma wokół niej czynników wywołujących duże emocje (pozytywne lub negatywne) i kiedy nie jest narażona na stres.
Kiedy zaczynają się powyższe, dochodzi do szeregu toksycznych zachowań, niekoniecznie jako celowe działanie a bardziej jako nieadekwatne reakcje.
Taka osoba nie rozumie swoich emocji i nie umie sobie z nimi radzić.
Kiedy próbujesz jej coś tłumaczyć wskazując fakty, jej zachowania, ona zaprzecza budując sobie własny obraz w oparciu o swoje wyobrażenia.
Jeśli jest on sprzeczny z faktami, tym gorzej dla faktów.
Czasem te wyobrażenia potrafią być naprawdę irracjonalne.
Tu już trudniejsze do wyłapania, bo dana osoba sprawia wrażenie ok. Dopiero pod wpływem opisanych czynników jej odpierdala.
Czasem człowiek już zdąży się zaangażować, co potrafi skomplikować sprawę.
Trzeci rodzaj, to głęboko schowane traumy i obciążenia, które wychodzą dopiero w określonych okolicznosciach.
Tutaj przykład z piętnastoletniego związku.
Na początku, przez kilka lat wszystko ok. Lepiej i gorzej, jak to w życiu ale w normie.
Po wyjeździe za granicę I jej niechęci do zaadaptowania się w nowej sytuacji, braku woli do nauki języka i poznawania ludzi, coraz większym wycofywaniu się z wszelkich sytuacji wymagających wysiłku czy stresujących, miałem w domu stałe zrzędzącą kurę domową, uskarżającą się na coraz to inne dolegliwości.
Dom był ostatnim miejscem gdzie chciało się spędzić czas.
Takich zachowań wyłapania wcześniej się nie dało, bo nie istniały przez kilka pierwszych lat. Potem coraz gorzej, ale wiadomo. Rodzina, dzieci.
Tutaj nie było wyrachowania, nie było też dużych problemów emocjonalnych.
Były rzeczy głęboko schowane, które coraz bardziej uniemożliwiały podjęcie wysiłku w sytuacji, kiedy powinien on zostać podjęty jako realizacja wspólnych ustaleń.
Spore ambicje i brak wewnętrznych narzędzi ich realizacji, w efekcie coraz większa frustracja.
Chyba tyle.
Jeśli chodzi o toksycznych gości, to coś, co przypomina pierwszy przypadek, a co kojarzy się z narcyzmem.
Na takich trzeba uważać, to są Ci robiący dobre pierwsze wrażenie, ale cholernie śliscy. Super kumple, jeśli mają z tego korzyść.
Drugi rodzaj, to ciągle malkontenctwo i pesymizm. Nie cierpię takiej postawy, to takie powolne podtruwanie i wysysanie energii.