Florence Po związku w który byliśmy maksymalnie zaangażowani i mocno związani uczuciowo, kiedy osoba, która była nam najbliższa, nagle znika z naszego życia mamy prawo do żałoby, nie jesteśmy robotami, aby od tak się przestawić.
Oczywiście że tak @Florence !
Tylko Nam mężczyznom nie wolno (według przyjętego systemu) przeżywać tego, okazywać emocji czy nie daj Bożę płakać, cierpieć.
Kiedy przeżywałem taką żałobę nie wiedziałem jeszcze o tym że takie i inne podobne bzdury jak tłumienie w sobie uczuć, mi zainstalowali do głowy jak jakiegoś wirusa.
Więc miało to podwójną siłę rażenia, co odbiło się później w wielu aspektach mojego życia i poturbowało mnie co najmniej jakbym wyskoczył z bagażnika przy prędkości 200km/h na drogę wyłożoną kamieniami
Florence To dorabianie ideologii do tego, że np teraz jest się już ’kompletnym", bez dziur i ma się w ekspresowym tempie wyjebane po rozstaniu, a moim zdaniem przyczyna leży gdzie indziej.
Myślę że nie będziemy nigdy kompletni.
Z pewnych rzeczy wbrew powszechnej opinii czasami się nie wychodzi. I najlepsze co można zrobić to zaakceptować ten fakt.
Po akceptacji tego czasami mamy jakby więcej siły wewnętrznej.
Tą siłę mamy tylko dlatego że przestaliśmy walczyć z tym co nas gryzie, przestaliśmy pchać tą ścianę.
Florence Teraz za dużo osób wmawia sobie, że coś z nimi nie tak, bo nie postępujemy podręcznikowo, a mamy prawo do swoim uczuć reakcji, także tych negatywnych.
Zasługiwanie
Mamy być niemal doskonali.
Kiedy rodziców czy innych znaczących osób w naszym dzieciństwie nie ma, siadamy na ich siedzeniu i używamy wobec siebie tego samego schematu jaki Oni stosowali wobec nas, czyli często krytycyzm i absurdalne wymagania a nawet ich w tym prześcigamy.
Prześcigamy, bo szukamy w tej nadgorliwości ich akceptacji, coś w rodzaju '‘Zobaczcie jak się staram’'
To coś w rodzaju zaklętego koła
To tak jak więźniowie obozów wykorzystywani przez SS czy gestapo, byli często bardziej brutalni do swoich, niż sami strażnicy. Bo chcieli się pokazać i przypodobać.
Florence Teraz za dużo osób wmawia sobie, że coś z nimi nie tak, bo nie postępujemy podręcznikowo
Oczywiście
Moim zdaniem przechodzą z schematu w schemat.
Czasami wydaje się Nam że z czymś sobie poradziliśmy, a to nie prawda. Ten syf przemawia i manifestuje się w naszym życiu w innej formie
Jest jak rak, który robi przerzuty
Optymistycznie to po prostu dać sobie prawo do bycia po prostu człowiekiem
Wtedy pojawia się siła i autentyczność, bo jakby odrzucamy maski i wracamy do siebie samych
Czyli tego czegoś, co odrzuciliśmy i czego zaczęliśmy się wstydzić.
Bo ktoś tego '‘prawdziwego’' w Nas nie akceptował to i My się tego wyrzekliśmy, szukając nie tam gdzie trzeba
Kurde, miało być krótko a jak zwykle się rozpisałem 😁