Właśnie skończyłem czytać ‘Dreamland. Opiatowa epidemia w USA’ Sam Quinones.
Postaram się jak najbardziej skrótowo… Lata 80-te zeszłego wieku, próby znalezienie skutecznych metod zwalczania bólu innymi metodami niż morfina. Niewielki magazyn medyczny zamieszcza krótką notkę na odległej stronie zatytułowaną ‘Rzadkie przypadki uzależnień u pacjentów, którym podawano narkotyki’. Mało danych, informacji, bardziej taka ciekawostka, na której zbudowano cały system sprzedażowy środków przeciwbólowych. Firma Purdue Pharma rozpoczyna produkcję i sprzedaż tabletek o wydłużonym uwalnianiu substancji czynnych oksykodonu. Rozpoczyna się cała akcja marketingowa, reklamowa, organizowane są sympozja, zjazdy , zloty, spotkania i innego tego typu aby przekonać wszystkich (ale głównie lekarzy), że opiaty nie uzależniają dając jednocześnie skuteczny sposób na walkę z bólem. I tak jak do tej pory lekarze mieli opory przy wypisywaniu recept tak od połowy lat 80-tych ruszyła lawina ich wypisywania. Wystarczyło przyjść na wizytę i powiedzieć, że coś boli i dostawało się spore opakowanie OxyContinu lub innego bazującego na tej samej zasadzie. Delikwent oczywiście się uzależniał (wystarczał miesiąc) i przychodził po więcej i większe dawki. Fala uzależnień rozlewa się po wszystkich stanach a firmy farmaceutyczne wywierają coraz większą presję na jak najkrótsze czasy przyjmowania pacjentów a co za tym idzie większą ilość wypisanych recept tłumacząc to chęcią pomocy jak największej liczby potrzebujących.
W tym samym mniej więcej czasie młodzi Meksykanie z zabitej dechami wioski Xalisco zaczynają dystrybucję swojej heroiny. Wypracowują nieznaną dotąd metodę handlu detalicznego podobną do dostawców pizzy. Ćpun dzwoni a diler przywodzi działkę. Jednocześnie daje zniżki jeśli znajdzie klienta. Działają poza wielkimi miastami, nie używają przemocy i sprzedają wyłącznie białym.
Biali, wykształceni, z dobrych rodzin klasy średniej lub wyższej, już uzależnieni od środków przeciwbólowych wypisywanych na potęgę coraz chętniej sięgają po mocniejszy towar, a więc heroinę. Jest tania i łatwo dostępna. Nie trzeba już chodzić do lekarza, płacić za wizyty, wykupywać recept, wystarczy zadzwonić i towar sam przyjeżdża. No i jest tańszy i daje lepszy odlot.
Zatrzymania Meksykanów są sporadyczne i ze względu na posiadanie niewielkiej ilości prochów skutkują zazwyczaj deportacją co zachęca do powielania wzorca. Coraz więcej dilerów i coraz więcej chętnych na heroinę a zatem cena nie rośnie i przybywa uzależnionych oraz zgonów z przedawkowania.
Gdy w końcu lekarze odkrywają, że środki przeciwbólowe oparte na tzw ‘molekule morfiny’ jednak uzależniają, jest już za późno. Ćpuny i towar są wszędzie. Problem zaczyna się też w przypadku kiedy komuś faktycznie potrzebny jest bardzo silny lek przeciwbólowy.
Jest też wzmianką o firmie Pfizer, która również się na tym nieźle wzbogaciła.
Cyt.: ‘Sam Pfizer zapłacił ponad 3 miliardy dolary kar i grzywien,by rozstrzygnąć sprawy sądowe dotyczące między innymi niewłaściwego oznakowania i wprowadzających w błąd reklam paru leków. W kwocie tej zawarte były 2,3 miliarda dolarów grzywny za nielegalne praktyki marketingowe związane będącym przebojem rynkowym środkiem przeciwbólowym Bextra. Kara ta była najwyższą w historii, choć jak zauważył ’‘New York Times’‘, równała się ona wartości obrotów z mniej niż trzech tygodni.’
Polskie wydanie 2018 rok, oryginał wydany w 2015 a więc dane mniej więcej do tego czasu. Czy coś się zmieniło? Autor pisze, że niewiele ale coś drgnęło, ludzie mówią coraz głośniej o problemie, pewne zmiany proceduralne zachodzą ale idzie jak po grudzie głównie ze względu na duży lobbing firm farmaceutycznych.
Pozdrawiam.