Sydney zdradę należy rozpatrywać w wielu kierunkach i jest to bardziej złożone niż pewnemu mędrcowi z innego forum się wydaje. Miej na uwadze, że do 996 roku, w naszej części świata, nikt nie wiedział co to związek i monogamia. Żyliśmy w małych społecznościach i zapewne nastawienie było bardziej socjalne, przez co mogła nie występować postawa pasożytnicza u kobiet, gdyż “stado” zapewniało byt. To małżeństwo narzuciło pewne wzorce, które są nam obce. Inaczej to się ma w Afryce, gdzie małżeństwo za kozę występuje od tysięcy lat - co też jest wbrew woli np. sprzedanej córki (dla innego guru nawet kamieniowanie nie powstrzyma od zdrady). Ale czy my byśmy się godzili na życie wg widzimisię innych?
Dla wielu osób to zwykła zabawa “bo w domu źle i smutno”. Jednak,co ważne, w wielu przypadkach wina leży w obojgu.
Postaw się na miejscu baby, przepity wyrobnik budowlany, zmieszany smród chemii budowlanej z przetrawionym alkoholem, awanturujący się, bez podstaw higieny. Prawda, że i Ciebie to odrzuciło?
Naturą człowieka jest zmiana warunków życiowych na lepsze, dążenie do wygody (nie tylko baby to pasożyty kierowane wygodnictwem). Stąd zasiedlenie całego globu. Tak więc w mojej ocenie zdrada jest uzasadniona z przyczyn naturalnych (nie ewolucyjnych!).