Dzień dobry!
Od dziś rana postawiłem sobie kolejny cel.
Wylogowałem się. Jak najmniej internetu.
Wstałem o 6:30, standardowo 3×15 pompek, rozruch, rozciąganie, śniadanie.
Co się zmieniło? na pozór dzień jak codzień.
Ale…wyłączyłem apki, internet, zrezygnowałem z codziennej dawki informacji z kraju i świata.
I co zaobserwowałem? wystarczyło kilka minut i poczułem to samo uczucie, jak przy uzależnieniu, z którym zmagałem się parę lat temu..
Głód… Moja psychika wręcz domagała się kolejnej porcji informacji, aby zasilić pasożyta który siedzi we mnie i żywi się tym wszystkim.
Po godzinie nie korzystania z internetu, zacząłem robić się nerwowy, wkurwiony.
Nie przypuszczałem że jestem od tego uzależniony w tak zaawansowany sposób.
Mija czwarta godzina. Zero wejść na strony głównego, ścieku, zero filmów na youtube, reklam itd.
Jestem zdenerwowany, bo pasożyt domaga się żarcia.
Zobaczymy co zacznie dziać się po miesiącu.
W zamian za nawyk pożerania mediów, wrzuciłem sport. Uwaga poszła na wysiłek fizyczny, mam nadzieje że lada chwila, mózg przyklepie coś co zacznie mu służyć.
Bo pierwszych tygodniach, zamierzam delikatnie dawkować dostarczanie info do głowy.
Usunąłem facebooka, został tylko discord i whatsupp. Z którego również zamierzam korzystać max godzinę-dwie dziennie.
Zero klikania w gołe cipy.
Internet out!