Sydney W każdej chwili może odejść bo jest wolnym człowiekiem, nigdy nic nie jest dane na zawsze. Unikałbym retoryki, ze trzymanie “ramy” sprawi, że ona na zawsze będzie “twoja”, to nie jest rzecz albo pies, którego można “tresować”
Tak naprawdę to tylko sam ze sobą jesteś zawsze. Trzymanie ramy jest okej. Ale nie ma złotego środka.
I lepiej mieć świadomość że nikt nie jest '‘Twój’' chyba że pójdziesz tropem Fritzla 🙂
Nawet bogate lampucery mogą się ruchać na boku z jakimś gołodupcem. Przystojnym kurierem, czy ogrodnikiem, który pracuje. Z nudów, bo tak!
Sydney Chociaż jak tak patrzę na obecne społeczeństwo to większość można wytresować na tej samej zasadzie jak tresuje się psy, bez względu na płeć, wystarczy mieć odpowiednie “środki” do tego celu.
To wcale nie taka trudna rzecz. Prawa rządzące wszechświatem obejmują wszystkich.
Sydney No ale ja jestem przeciwny “tresowaniu” kobiet w związku, oczywiście należy wymagać zachowywania pewnych standardów, żeby to wspólne życie codzienne jakoś w miarę spokojnie przebiegało.
To już kwestia chęci z obydwu stron. Niestety większość par które obserwowałem od poczatku, kierowały się słomianym zapałem. Potem wychodziły wszystkie przyzwyczajenia, przywary.
Po prostu chemia opadła i wszystko było widać na na dłoni. Niczym gówna na trawniku po roztopach.
Po chemii było zawijanie żagli. Bo kiedy trzeba było pracować i wymagać, to się nie chciało, tylko zaczynało tą samą bajke z innym. I tak do usranej śmierci.