usunieto Dobrze myślisz, nie kasa a długi ściślej mówiąc przez które nie mam czystej kartki od pewnego czasu.
Spłata długów, to najlepsza inwestycja.
usunieto Absolutnie się na takie gówno nie zgadzam i zamierza to ostatecznie wyeliminować. Mam w sobie ogromny głód życia i wiem, że stać mnie na wiele (via mój zamknięty wątek na tym forum) widzę, jednocześnie że sama myśl o sobie wielu sytuacjach wydaje mi się nierealna lub klasyk “nie zasługuję na to” - choć paradoksalnie wiem, że to robaki w mojej głowie a nie prawda.
Uśpiony potencjał, który leży pod stertą gówna.
To tak jakby do Ferrari włożyć silnik od Fiata 126p '‘Maluch’'.
To co o nas mówili to nie Ty. Problem jest wtedy kiedy się z tym utożsamiasz.
To co o nas mówili wziąłeś za swoje. Kiedy rodzice, bądź otoczenie przestało, zasiadłeś na ich miejsce, wziąłeś lejce i jedziesz w tym samym kierunku.
Świadomość tego to pierwszy krok. Potem trzeba przebrnąć przez emocje, które blokują dalszą drogę.
Ile razy dostrzegałeś nonsens jakiegoś przekonania, ale dalej to robiłeś. Emocje robią swoje.
Dalej są mechanizmy obronne danego przekonania. Które według '‘ich’' ochraniają Ciebie przed niebezpieczeństwem. Ale właśnie to przekonanie jest dla Ciebie niebezpieczne. Ich to nie interesuje, bronią Cię i ciągną w strefę komfortu, kiedy próbujesz się uwolnić. Najlepsze moim zdaniem to nie kopać się z koniem, ale zaakceptować TAK BOJE SIĘ, TAK NIE ROZUMIEM, TAK MAM Z TYM PROBLEM, TAK JESTEM UZALEŻNIONY.
Zauważysz wtedy że cała energia jakby odpuszcza, pojawia się luz.
Paradoksalnie ludzie używają mnóstwa energii, aby utrzymać i bronić w sobie kłamstwa na swój temat. Hej, może by ją inaczej wykorzystać?
usunieto Sprzątam to tyle i ta kwestia mnie jeszcze wkurwia wciąż.
Konflikt wewnętrzny. Jak każdy konflikt generuje pewne emocje.
TeFlon Wazne wg mnie w koncu zaakceptowac siebie, polubic, pokochac, podbudowac samoocene i brnac do przodu przez zycie w miare wlasnych mozliwosci.
Należy się do siebie zdystansować. Jest to trudne, bo może się okazać że całe życie żyliśmy w kłamstwie. Świadomość tego stawia nam pytania; albo idziesz dalej, albo zostajesz.
I wiele osób się poddaje, bo zmiana wymaga odwagi i rzucenia się na głęboko wodę,. Tu pojawia się strach przed nieznanym, więc często wybieramy '‘chujowo, ale stabilnie’' 🙂
Jesteś na drodze świadomości siebie, poznawania swoich mechanizmów. Pierwszy punkt, to odłączenie się od zasilania, w moim przypadku było to '‘pesymistyczne’' towarzystwo. I tak dalej, krok po kroku.
Rodziców nie przekonasz i nie naprawisz. Często w ich przypadku pewne zachowania, sposób bycia jest jak pancerz, wyrwiesz go, to zostaną same kości.
Powodzenia!