https://kobieta.wp.pl/maz-postawil-mi-ultimatum-rodzisz-dziecko-albo-idziesz-do-pracy-6463750185313921a?utm_source=facebook&utm_medium=social&utm_campaign=[nazwaprofilu]&utm_term=[format_linku]&utm_content=
To Martyna. Ma 34 lata i dwoje dzieci. Zanim urodziła starszego syna, który dziś ma 6 lat, nie ukrywa, że głównie zajmowała się domem i… korzystała z życia. Jej mąż dobrze zarabiał, byli nieźle sytuowani. – Pobraliśmy się, ale postanowiliśmy z niczym się nie śpieszyć. Bartek nie naciskał, nie miał żadnych oczekiwań, że dziecko ma być już. Wiedzieliśmy, że chcemy kiedyś powiększyć rodzinę, ale nie ustalaliśmy żadnych terminów – opowiada.
Dlatego nie próżnowali. Kino, teatr, restauracje, zagraniczne wycieczki, sport – żyli aktywnie. Martyna miała czas i pieniądze, by o siebie zadbać. – Któregoś dnia Bartek wrócił z pracy wyraźnie nie w sosie. Po całym domu chodził spięty. Zapytałam, co się dzieje, na co odpowiedział, że musimy porozmawiać. Wtedy zastrzelił mnie tekstem, że wszystko sobie przemyślał i doszedł do wniosku, że najwyższy czas na dziecko, a jeśli nie, to mam pójść do pracy – mówi Martyna.
Do dziś pamięta szok, który wtedy przeżyła. – Nie rozumiałam, skąd nagle takie ciśnienie na dziecko. I dlaczego mam wrócić do pracy, skoro na nic nam nie brakuje.
XD
Pisze w komentarzach rozczarowany sytuacją “Czarek robol”:
1 godzinę temu
Czytam i nie wierze. Moja żona tez siedzi w domu a ja jej nie mogę wygonić do pracy. W domu robie wszystko ja plus pracuje a ona mi mowi ze ja gnebie bo każe jej sprzątać, chodz i tak tego nie robi juz 10lat. A teraz czytam ten tekst i mi rece opadają, czuje się jak jelen który robi na zone i po niej sprzata pierze prasuje, gotuje, zmywa, zajmuje się dziećmi i idze do pracy pieniądze zarobić, a żona ma pretensje ze mam czelność powiedziec ze to nie fer!!!