Tez nie liczę w ogóle warzyw typu: sałata, pomidor, ogórek, szpinak, brokuł, kapusta, cukinia, seler naciowy, por ale już korzeniowe jak batat, marchew, burak liczę, paprykę czerwona tez. Bakłażana jakbym jadła tez bym nie liczyła czyli z tego gara co robisz policzyłabym tylko mielone (nie wiem czy ono jest w tym garze czy oddzielnie), olej (jeśli podlewasz) i sos (nie wiem czy tam cos dolewasz pomidorowego, jakiegoś gotowca).
Teraz pije kawę (bez cukru, na szczęście nigdy nie lubiłam) z mlekiem zagęszczonym light (ze zwykłym bym nie dala rady), które wliczam normalnie.
Kasze dla mnie spoko, choć mi się nie chce robić, raczej lecę w bataty np wczoraj pożarłam: pstrąga tęczowego, świeżego z Biedry smażonego (używam oleju w sprayu) bez żadnej panierki, bo on jest sam tłuściutki w sobie, smaży się w 5-7 min i do tego uparowanego batata. Dla mnie mega smaczne, proste. Tez lecę na łatwiznę i najwyżej dodaje cos jak Syndey jakiś ser, rybę wędzoną. Jem tez flaki gotowce wołowe i cielęce, maja tylko 30-40 kcal na 100 g (opakowania po 800-900 g).
Tylko żeby cos zagapiać to trzeba wlasnie myslec o celu. To o czym zawsze pisze Sydnay. Moim celem jest zbijanie liczy kcal. Trzymanie jej maksymalnie nisko przy jednoczesnym najadaniu się, braku ssania w żołądku i spędzaniu min czasu w kuchni. Nic nie buduje, bo już jestem umięśniona fhuj (jestem mezo-endo). Czyli inny cel jednak. Akurat brzucha nie mam wiec nie musze tak ścinać.
@Imbryk rob przede wszystkim tak, jak Ci wygodnie ale staraj się nie oszukiwać. Ja oszukuje tylko piwskiem czasem. Tez je wliczam 79 kcal/100 g (dużo ma skubaniec ☹ jedno piwko 400 kcal, to w zasadzie jeden posilek).