Wydźwięk tego wątku jest bardzo negatywny. Może dorzucę coś pozytywnego, dla równowagi, od siebie.
Nie poznałem co prawda dużo bogatych/ustawionych/wpływowych ludzi, ale kilku się przewinęło. Nawet jeden prezes dużej grupy biznesowej, bodajże ostatnio ścigany przez ziobrystowską prokuraturę.
Czy mają swoje słabości? No mają. Każdy ma. Jeden trochę za bardzo lubi whisky, inny kokainę, inny ma dupę na boku, takie tam. Nie zgodzę się jednak z wcześniej zapodaną przez @Obliteraror opinią, że to jest obraz taki, jak u Żulczyka, albo nawet gorszy. Z mojego doświadczenia te słabości nie przebijają aż tak bardzo, nie przesłaniają silnych cech tych ludzi. Gdyby non-stop chlali, wciągali koks i buracko podrywali kelnerki w knajpach, to ktoś by ich dawno wygryzł z ich stanowisk.
Są to natomiast ludzie mili. Mogę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, ponieważ nigdy nie byłem na pozycji negocjowania z nimi spraw biznesowych, więc nie mieli motywacji, żeby mi słodzić. Są po prostu mili, konkretni, asertywni, sensowni, najczęściej bystrzy, inteligentni (ale nie zawsze). Odnoszą się do ludzi z szacunkiem, ale też oczywiście z pewnym dystansem. Zawsze dają napiwki w knajpach. Są energiczni, ale nie w taki sposób, jak energiczny jest naćpany amfetaminą dres, ale energiczni naturalnie, skupieni na swoich celach, i potrafią tą energią zarażać. Można się od nich bardzo dużo nauczyć. Znam też jednego managera bardzo wysokiego szczebla, który ma tak niesamowite poczucie humoru, dystans do siebie, pozytywny vibe, że jest prawie ubóstwiany przez swoich pracowników. Idzie też za tymi pracownikami prawie że “w ogień”, obficie rozdaje bonusy, zagaduje, motywuje wszystkich pozytywnie. Świetny gość. Czy ma swoje słabości? Na pewno jakieś ma. Ale nie pozwólmy, żeby minusy ujemne przesłoniły minusy dodatnie 🙂