Skończyłem dziś oglądać Ślepnąc od Świateł, serial, który podobno zrobił furorę nie tylko w Polsce. Moja subiektywna recenzja (nie będzie spoilerów, możesz czytać bez obaw):
Całość oceniam na 7/10, może 6.5/10.
Ten serial stoi niewątpliwie na dwóch świetnych rolach: wprost genialnym Fryczu i bardzo, bardzo dobrym Więckiewiczu (z jego dość słynnym w internetach, długim monologiem przy basenie - smakowite!). Nożyński w roli głównej bez wątpienia sprawdził się, ale jego debiutanckie aktorstwo to nie jest jednak ten poziom, co dwóch wyżej wspomnianych “starych wyjadaczy”. Gra płasko, monotonnie, bez emocji. To mu wychodzi całkiem nieźle, ale kiedykolwiek próbuje wyjść poza ten schemat (w scenach emocjonalnych/miłosnych), coś jest nie tak, przestaje być przekonujący. Role kobiece są generalnie słabe albo bardzo słabe. Niestety, nie dysponujemy w kraju naprawdę dobrymi aktorkami (czego nie można powiedzieć o aktorach płci męskiej!), jedynym chyba wyjątkiem jest zawsze dająca z siebie 110% Kulesza. Malikowska jeszcze jako-tako daje radę, ale już Pokrzywińska to słabizna. Role drugoplanowe - hipsterzy, zwykli ludzie, szeregowi gangsterzy, raperzy - są beznadziejnie słabe. Na uwagę zasługuje jeszcze wg mnie Czernecki, odtwarzający takiego dość diabolicznego prokuratora.
Fabuła, przedstawiająca perypetie warszawskiego półświatka, jest całkiem w porządku (jak sądzę, jest to zasługa autora książki, której niestety nie czytałem). Można się tu i ówdzie przyczepić do naciąganych motywów związanych z przekrętami, ale nie bądźmy drobiazgowi. Warto powiedzieć, że w serialu (poza przebitkami, o których napiszę za chwilę), nie ma dłużyzn. Akcja jest wartka, tak jak powinno być w kinie sensacyjnym.
Zdjęcia, charakteryzacja, scenografia są na poziomie poprawnym, nie ma tu co krytykować, ani jakoś specjalnie się zachwycać.
Sporym minusem wg mnie jest sposób pokazania przebitek ze snów/majaków głównego bohatera. Są nienaturalne, słabo nakręcone technicznie, z zastosowaniem filtrów, które powodują, że kojarzą się te sceny z kinem nie lat 2010, ale bardziej 1980.
Sceny okołonarkotyczne są wg mnie zrobione świetnie, realistycznie. Szczególny smaczek, który wyłapałem, to injekcja lorazepamu w hotelu. Profesjonalnie przedstawione. Musieli mieć dobrych konsultantów od ćpania i medycyny 😃
Tak więc: uczucia mam mieszane, ale jednak zdecydowanie bardziej na plus, niż na minus. Mogę polecić, jak ktoś ma wolne 8 godzin. Mimo wszystko, ten serial wciąga, tak jak jego bohaterowie wciągają non stop kokainę 😉
A Wy co fajnego ostatnio oglądaliście? Wrzucajcie swoje recenzje!